- Nie jestem zaskoczony jego występami. Strzelił już sześć goli i wiemy, że potrafi to robić bardzo dobrze. Potrzebuje wokół siebie piłkarzy, którzy dadzą mu wiele opcji do zdobywania bramek. Także innym zawodnikom. To jest to, czego chcemy - mówił o Robercie Lewandowskim Hansi Flick, trener FC Barcelony.
Te słowa padły na konferencji prasowej przed środowym meczem z Getafe CF. A w nim polski napastnik znów "ukąsił". W 19. minucie otworzył wynik spotkania na Estadi Olimpic Lluis Companys, zdobywając bramkę nr 7 w tym sezonie.
Akcję prawą stroną przeprowadził Jules Kounde. Dośrodkował w pole karne, a błąd popełnił bramkarz Getafe David Soria, który nie utrzymał piłki w rękach. Lewandowski czyhał na jego pomyłkę. Było warto, bo za moment dopadł do futbolówki i wpakował ją do siatki.
W 30. minucie reprezentant Polski ponownie pokonał Sorię, ale ten gol nie został uznany. Strzelec był bowiem na spalonym.
Więcej bramek już nie padło. FC Barcelona skromnie (1:0) pokonała Getafe i z 21 pkt. otwiera tabelę. O cztery punkty mniej ma Real Madryt.
Lewandowski grał z Getafe do 77. minuty (został zmieniony przez Pedriego). Polak prowadzi w klasyfikacji strzelców La Ligi z siedmioma bramkami na koncie. Wyprzedza o dwa trafienia Raphinhę oraz napastnika Realu Madryt Kyliana Mbappe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego