Okazuje się, że emerytura nie jest dla młodych ludzi. Wojciech Szczęsny szybko zatęsknił za futbolem i postanowił wrócić do piłki zaledwie miesiąc po ogłoszeniu zakończenia kariery. Oczywiście ma to związek tylko i wyłącznie z kontuzją Marca-Andre ter Stegena.
FC Barcelona awaryjnie potrzebowała bramkarza o wysokich umiejętnościach i zgłosiła się po Polaka. Szczęsny w poniedziałek stawił się w Barcelonie, przeszedł testy medyczne i w środę podpisał kontrakt z nowym klubem. Tym samym jest drugim Polakiem - po Robercie Lewandowskim - w ekipie Hansiego Flicka.
Czy wznowienie kariery oznacza też powrót do reprezentacji? Jak pokazały ostatnie tygodnie, w przypadku Szczęsnego niczego nie można już wykluczyć. - Spokojnie z tym mówieniem, że Skorupski byłby jedynką - mówi nam Marek Koźmiński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty: Jest pan zaskoczony, że Wojciech Szczęsny tak szybko postanowił wrócić z emerytury?
Marek Koźmiński, 45-krotny reprezentant Polski, srebrny medalista IO 1992, wiceprezes PZPN (2012-21): Nie nazwałbym tego emeryturą, bo on dopiero powiedział, że kończy. To nie jest rok czy więcej przerwy od piłki. Czy jestem zaskoczony? Na pewno, ale równie zaskoczony byłem w momencie, gdy Wojtek ogłosił zakończenie kariery. Teraz jest podobnie. Ta sytuacja jest nowością i ma związek wyłącznie z tym, co wydarzyło się w Barcelonie. Absolutnie się cieszę, że będę mógł jeszcze go oglądać na europejskich boiskach, bo w dalszym ciągu mówimy o światowej klasy bramkarzu.
Dwóch Polaków w Barcelonie. Fajnych czasów dożyliśmy i pewnie prędko coś takiego się nie powtórzy.
Zgadzam się, tym bardziej cieszmy się tym faktem. Żyjmy chwilą. Gdy Wojtek ogłaszał zakończenie kariery, mówiłem, że robi to za wcześnie. Dzisiaj cieszę się, że wraca.
Jak pan się zapatruje na jego powrót do reprezentacji? Bo nie wyobrażam sobie, że Szczęsny wraca wyłącznie do piłki klubowej.
Jestem przekonany, że po paru tygodniach treningów będzie w wysokiej dyspozycji i też nie wyobrażam sobie, żeby nie był brany pod uwagę przez Michała Probierza. Natomiast powiedzmy sobie szczerze: obsada bramki jest ostatnim problemem polskiej kadry.
Z drugiej strony - nie ma szczęścia Łukasz Skorupski. Już wydawało się, że Szczęsny kończy i teraz to Skorupski będzie numerem jeden, a tu się okazuje, że jego radość chyba była przedwczesna.
Spokojnie z tym mówieniem, że Skorupski byłby jedynką. Mamy kilku świetnych bramkarzy i bardzo mocną rywalizację. Załóżmy, że Wojtka nie ma i następuje pewna zmiana pokoleniowa. Patrzymy na wiek tych zawodników: Szczęsny 34 lata, Skorupski 33. Teraz mamy Ligę Narodów, a eliminacje mistrzostw świata zaczynamy dopiero w przyszłym roku. W kontekście Marcina Bułki mówi się o wielkich klubach, a mamy jeszcze Kamila Grabarę. Bo jeśli Wojtek wróci, to pytanie do kiedy będzie chciał grać, a to też jest istotne w tej układance.
Ostatni mecz Szczęsny rozegrał 21 czerwca na Euro 2024 przeciwko Austrii. Domyślam się, że przez cały ten czas nie leżał na kanapie, a poza tym nie zapomniał jak się broni.
Przede wszystkim potrzebuje treningu bramkarskiego, podstawowego zgrania z drużyną, a tego się nie zrobi w trzy-cztery dni. Pamiętajmy, że lada moment jest przerwa reprezentacyjna i większość zawodników Barcelony wyjedzie na zgrupowania. Zakładam, że będzie potrzebował około trzech tygodni i ta zbliżająca się przerwa reprezentacyjna w jego przypadku jest bardzo korzystna. Nie ma cudów w piłce.
Rozmawiał Tomasz Galiński, dziennikarz WP SportoweFakty