Konflikt trenera PSG z Dembele? "100 razy zrobiłbym to"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / MOHAMMED BADRA / Na zdjęciu: Luis Enrique
PAP/EPA / MOHAMMED BADRA / Na zdjęciu: Luis Enrique
zdjęcie autora artykułu

Luis Enrique podjął radykalną decyzję w sprawie reprezentanta Francji. - Jeśli nie będę mógł budować drużyny, wrócę do domu - oświadczył trener.

Trener Paris Saint-Germain, Luis Enrique, odniósł się do decyzji o pominięciu Ousmane Dembele w składzie na spotkanie z Arsenalem w Ligi Mistrzów. Hiszpański szkoleniowiec wyjaśnił powody swojej decyzji podczas konferencji prasowej.

Enrique podkreślił, że budowanie drużyny wiąże się z trudnymi wyborami. Dla Hiszpana dobro drużyny jest najważniejsze.

- Musiałem podjąć trudną decyzję, ale uważam, że była najlepsza dla zespołu. 100 razy zrobiłbym to samo. To nie oznacza, że jest nieodwołalna, ale obecnie jest to najlepsze rozwiązanie. Podpisałem kontrakt z PSG, by budować zespół. Mogę to gwarantować do ostatniego dnia mojej pracy tutaj - zapewnił.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego

Zapytany o przyszłość Dembele w drużynie, trener zaznaczył: - Chcę zespołu, który będzie odważny, będzie wygrywał każdy mecz i grał dobrą piłkę. Niestety, nie mogę zagwarantować zdobycia tytułów ani Ligi Mistrzów. Jeśli nie będę mógł budować drużyny, wrócę do domu. Zostałem zatrudniony, by to robić. W tym zespole będzie Dembele, jeśli ktoś ma wątpliwości.

Miało dość do kłótni piłkarza z trenerem. Enrique odniósł się także do relacji z francuskim skrzydłowym:

- Jestem bardzo szczery, ale nie zamierzam robić z tego telenoweli. Nie było żadnej dyskusji między nami ani problemu. Jest tylko kwestia dotycząca jego obowiązków wobec drużyny, ale można to naprawić w pięć minut - przyznał.

Ze znalezieniem zastępcy Dembele opiekun PSG nie będzie miał problemu. Szkoleniowiec tłumaczył, że ma wiele opcji w ofensywie na wtorkowy mecz, wymieniając takich piłkarzy jak Bradley Barcola, Randal Kolo Muani, Kang-In Lee, Desiré Doue czy Marco Asensio.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty