Obrońca Salzburga pojawił się na boisku w bardzo trudnym momencie. Kilka minut przed końcem pierwszej połowy zmienił kontuzjowanego Pawła Dawidowicza. Reprezentacja Polski przegrywała wówczas 1:3 w meczu Ligi Narodów UEFA.
Kamil Piątkowski stanął na wysokości zadania. Jego interwencje były pewne, w poczynaniach zawodnika widoczny był rytm meczowy, a od chwili wejścia zawodnika na murawę Biało-Czerwoni nie stracili już bramki.
Dla 24-latka był to występ w reprezentacji po trzech latach przerwy. Poprzednio zagrał w wygranym 7:1 spotkaniu z San Marino.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Przyszedł na konferencję z pupilem. Miał ważny powód
- Bardzo się cieszę, że mogłem pojawić się na boisku. Był to długi okres, podczas którego nie było mnie w tej reprezentacji albo byłem, ale na ławce rezerwowych. Jestem szczęśliwy, że trener mi zaufał - powiedział w rozmowie z TVP Sport.
Piątkowski został zapytany o to, z jakim nastawieniem wszedł do gry biorąc pod uwagę trudny moment zespołu. Przyznał, że był to dla niego wymagający sprawdzian.
- Na pewno nie jest to łatwa sprawa wejść przy 1:3, gdy jest 37. minuta. Pojawiając się na boisku pomyślałem sobie: "Wchodzisz i to jest twój moment. Rób wszystko, co potrafisz". Znam tę taktykę bardzo dobrze z czasów współpracy z trenerem Papszunem - zaznaczył.
W dalszej części rozmowy zwrócił uwagę na dramaturgię spotkania, która może być pozytywnym impulsem dla kadry.
- To było bardzo ciekawe spotkanie przede wszystkim dla kibiców. Dla nas też, odwrócić losy meczu z 1:3 na 3:3, to coś pięknego - stwierdził obrońca.
Piątkowski jest w tym sezonie zawodnikiem wyjściowego składu Salzburga. W reprezentacji Polski rozegrał do tej pory trzy mecze.