Reprezentacja Polski mierzyła się z Chorwacją we wtorkowy wieczór na Stadionie Narodowym w Warszawie. Spotkanie bywało emocjonujące, a Polacy zremisowali 3:3, choć na pewnym etapie meczu przegrywali już 1:3.
Bartosz Bosacki, choć nie ukrywał emocji związanych z intensywnym widowiskiem, przyznał, że odczuwał pewien niedosyt.
- Dobrze się ten mecz oglądało, ale ja mam jednak mieszane uczucia i czuję pewien niedosyt. Trochę przykro, że strzelamy trzy gole rywalowi takiej klasy, gramy dodatkowo u siebie i nie wygrywamy spotkania - mówił Bosacki dla PAP.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi i spółka świętowali. Mieli ku temu ważny powód
Były piłkarz zwrócił uwagę na obiecujący początek w wykonaniu Biało-Czerwonych, który jednak szybko stracił na intensywności. Jak zaznaczył, kluczowy moment meczu to okres, w którym reprezentacja straciła aż trzy bramki w krótkim czasie.
- Gdy tracisz trzy bramki w siedem minut, to można wytłumaczyć tylko brakiem koncentracji, bo na pewno nie brakiem umiejętności. Po zdobyciu gola na 1:0 przyszło jakieś rozprężenie w naszym zespole, choć w przypadku wyrównującej bramki nikogo akurat bym nie winił - stwierdził Bosacki.
Bosacki pochwalił za to reakcję polskich zawodników, którzy po trudnych momentach potrafili wrócić do gry. Były reprezentant Polski zaznaczył, że pod koniec pierwszej części meczu Polacy pokazali swoją wartość, a w wielu fragmentach drugiej połowy dominowali na boisku.
- Dobrze, że przy stanie 1:3 to nie poszło dalej, ale też przy takim wyniku Chorwaci zmienili trochę swój sposób grania. Ważne też, że potrafiliśmy to wykorzystać. Zmiany, jakich dokonał Michał Probierz, nie obniżyły poziomu, a nawet momentami nasza gra wyglądała lepiej - zauważył.
Problemy w defensywie reprezentacji Polski nie są nowością. W czterech meczach bieżącej edycji Ligi Narodów Polacy stracili już dziewięć bramek. Bosacki podkreślił trudności w pracy selekcjonera Michała Probierza, który na co dzień ma ograniczone możliwości wspólnej pracy z drużyną.
- Trenerowi reprezentacji trudno jest pracować z piłkarzami, bo nie ma ich na co dzień, a do tego co chwilę nie z jego winy pojawiają się jakieś niespodzianki w składzie. Co do straconych goli - nie potrafię tego wytłumaczyć, jak tylko brakiem koncentracji czy rozluźnienie - tłumaczył.