Jeszcze kilka tygodni temu sytuacja Lecha była fatalna. Jednak dzięki zwycięstwom z Ruchem Chorzów i Zagłębiem Lubin oraz stracie punktów przez rywali z czołówki, poznaniacy znacznie zmniejszyli straty. Do meczu z Piastem Kolejorz podchodził więc w dobrych nastrojach, tym bardziej że wiedział o wpadce Legii Warszawa i GKS Bełchatów. Lechici również rozczarowali i tylko zremisowali z Piastem Gliwice 1:1. - Było to słabe widowisko - przyznaje Ivan Djurdjević, obrońca Lecha, a popiera go Dimitrije Injac. - Zagraliśmy bardzo słaby mecz. Nie potrafiliśmy sobie stworzyć sytuacji podbramkowych, co jest przyczyną remisu. Gdy gramy u siebie musimy atakować i powinniśmy wygrać to spotkanie.
Gdyby poznaniacy zwyciężyli mieliby punkt straty do drugiej Legii oraz dwa oczka przewagi nad Ruchem Chorzów. Przy zwycięstwie Wisły Kraków do lidera wciąż brakowałoby dwóch zwycięstw. - Nie wykorzystaliśmy możliwości doskoczenia do czołówki i pretensje możemy mieć tylko do siebie - twierdzi trener Jacek Zieliński. Rywale zagrali pod Lecha, ale ten nie potrafił tego wykorzystać i wśród kibiców znów panują smutniejsze nastroje. - Wszystkie mecze ułożyły się dla nas dobrze. Musieliśmy tylko wygrać, ale niestety nam się nie udało - dodaje Injac.
W chwili obecnej Kolejorz ma osiem punktów straty do prowadzącej Wisły. Dzięki porażce Ruchu w minionej kolejce, Lech i tak awansował na trzecie miejsce w tabeli. W ostatnim tegorocznym spotkaniu lechici zmierzą się z Koroną Kielce. Tym razem nikt nie bierze pod uwagi możliwości straty punktów. Piłkarze jeszcze wierzą w końcowy sukces. - Trzeba wierzyć do końca, że odrobimy straty. Przed nami ostatni bardzo ważny mecz z Koroną. Potem musimy dobrze przygotować się do wiosny i wykorzystać atut stadionu przy ul. Bułgarskiej - zakończył Djurdjević, który już nie może doczekać się powrotu na poznański stadion.