Stanisław Oślizło jest bez dwóch zdań ikoną Górnika Zabrze. Do klubu przy ul. Roosevelta trafił z Górnika Radlin w 1960 roku. Łącznie rozegrał w jego barwach 296 spotkań, w których strzelił trzy gole. 57-krotny reprezentant kraju wraz z zabrzańską ekipą zdobył m.in. osiem tytułów mistrza Polski i sześć Pucharów Polski.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej, a później także trenerskiej, mógł w pełni poświęcić uwagę rodzinie i przede wszystkim żonie - Helenie. Oboje poznali się jeszcze za czasów szkolnych, w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Niestety, w poniedziałek (21 października), Górnik Zabrze poinformował o śmierci żony legendy klubu. "Pani Helena bardzo interesowała się piłką nożną, dlatego też wiernie kibicowała zarówno mężowi, jak i Górnikowi" - czytamy w komunikacie.
"Dopóki stan zdrowia na to pozwalał, była praktycznie na każdym meczu przy Roosevelta, wspierając Górnika i troszcząc się o niego w trudniejszych momentach. Panu Stanisławowi, całej rodzinie i bliskim składamy wyrazy głębokiego współczucia" - dodano.
Rzeczywiście, Helena Oślizło była najwierniejszym kibicem swojego męża. Wspierała go od samego początku zawodowej kariery. Choć jak sama kiedyś przyznała, pierwsze lata nie należały do najłatwiejszych.
- Kiedy przeprowadziliśmy się do Zabrza mąż rzadko był w domu. Właściwie był gościem, ciągle zgrupowania i mecze. A ja miałam małe dziecko i nie miałam w Zabrzu rodziny... Nie chcę narzekać, bo ja się z tym godziłam, ale muszę przyznać, że nie było łatwo - mówiła na łamach "Gazety Wyborczej".