Pochodzący z Alicante bramkarz FC Barcelony wskoczył do składu po kontuzji Marca-Andre ter Stegena, jednak natychmiastowa reakcja klubu, który ekspresowo rozpoczął poszukiwania zastępstwa dla Niemca pokazała, że Hiszpan nie cieszy się największym zaufaniem. Pena miał okazję wykazać się już w sezonie 2023/2024, kiedy również zastępował ter Stegena. Pierwsze mecze wyglądały obiecująco, ale ostatecznie występy Peni były dalekie od ideału. W 17 ligowych spotkaniach stracił aż 32 bramki. To fatalne liczby.
Pena musi oszukać przeznaczenie
Już podczas poprzedniej kampanii nie brakowało głosów, że rezerwowy bramkarz Barcelony nie prezentuje poziomu godnego tak wielkiego klubu, a krytykowali go nawet kibice Blaugrany. Po powrocie do składu ter Stegena szybko zapomniano jednak o problemach na bramce. Do czasu.
Inaki Pena nie jest Katalończykiem, ale dołączył do FC Barcelony w wieku 13 lat, stąd cieszy się sympatią najbardziej zagorzałych fanatyków Barcy. Podczas ostatniego meczu ligowego z Sevillą sektor lokalnych fanów Dumy Katalonii przywitał bramkarza skandowaniem jego imienia i nazwiska, dając mu swoje wsparcie. Pena, jako wychowanek La Masii jest również lubiany przez kolegów z szatni. Barcelona opiera bowiem swój skład w dużej mierze na lokalnych piłkarzach, którzy do pierwszego zespołu przedzierali się z drużyn młodzieżowych. Był tam również Pena.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hit internetu. Nagrali Lewandowskiego z "synami"
Hiszpańscy dziennikarze z "El Nacional" zasugerowali nawet, że szatnia sprzeciwiła się odstawianiu od składu 25-latka po transferze Wojciecha Szczęsnego, choć trzeba mieć na uwadze, że nie potwierdziły tego inne media.
Wielu kibiców Blaugrany zastanawia się, dlaczego mimo wątpliwej jakości piłkarskiej Peni, Hansi Flick wciąż stawia na wychowanka La Masii, a nie na Szczęsnego. Trudno się jednak dziwić zachowaniu Niemca. Hiszpan od momentu zajęcia miejsca między słupkami Barcy, nie popełnił żadnego drastycznego błędu, pomijając sytuacje, w których gole były anulowane z powodu spalonych. Nierozsądnym dla dobra szatni byłoby odsuwać zawodnika, z którym drużyna odnosi wielkie sukcesy. Nawet, jeśli nie są one bezpośrednio jego zasługą.
"Trener w pełni ufa Inakiemu Peni i dał to jasno do zrozumienia zarówno publicznie, jak i prywatnie. Flick rozmawiał z młodym bramkarzem, aby poinformować go, że będzie następcą ter Stegena. I w dodatku na czas nieokreślony" - napisał w tym tygodniu kataloński "Sport".
Sam Pena ma jednak pełen szacunek dla Szczęsnego. - Prawda jest taka, że jako osoba jest kimś wspaniałym. Wiemy, że to bramkarz z wielkim doświadczeniem, który grał w wielu klubach Europy na poziomie Ligi Mistrzów. Pomoże nam... Pomaga nam każdego dnia na poziomie rywalizacji - powiedział ostatnio golkiper Barcy.
Szczęsny poczeka na swoją szansę
Trudno nie zauważyć jednak, że Pena nie daje drużynie spokoju, szczególnie podczas dośrodkowań i rzutów rożnych. Trudno mu podjąć stanowczą decyzje, często piąstkuje, zamiast łapać piłkę albo gubi się w polu karnym. Do tej pory jego chaotyczność nie przyniosła jednak Blaugranie znaczących strat. Ciężko więc ukarać go, sadzając na ławce rezerwowych.
Plusy? Oczywiście Hiszpan również takowe posiada. Przede wszystkim jest wychowankiem La Masii, dlatego doskonale wie, czego oczekuje się od bramkarza Barcy. Dobrze gra nogami oraz angażuje się w rozgrywanie piłki. Wychodzi bardzo wysoko, niejednokrotnie interweniując nogami poza polem karnym, ponieważ linia obrony FC Barcelony pod wodzą Hansiego Flicka jest ustawiona ekstremalnie wysoko.
Pena jest dobrze zgrany z kolegami. Tylko czy to wystarczy na Real Madryt? Królewscy mają kilka atutów, które mogą obnażyć tak Barcę, jak i samego bramkarza Katalończyków. Przede wszystkim Kylian Mbappe i Vinicius Junior bardzo chętnie zmierzą się w pojedynkach sprinterskich z obrońcami Barcelony, którzy wychodzą bardzo wysoko. Trudno spodziewać się, by Real nie próbował wykorzystać długich piłek za plecy obrońców, bo taka taktyka świetnie sprawdziła się w starciu z odwiecznym rywalem podczas poprzedniej kampanii.
To postawi w ekstremalnie trudnej sytuacji mającego problemy z decyzyjnością Inakiego Penę. Hiszpan będzie musiał podejmować odważne, a przede wszystkim stanowcze decyzje, co do tego, czy opuszczać bramkę.
Mocną stroną Realu są również dośrodkowania na głowę zawodników takich jak Antonio Ruediger. W walce o wysokie piłki Pena zachowuje się niejednokrotnie jak zagubiony bramkarz rezerw. Na dodatek nie ma dobrych wspomnień ze starć z "Królewskimi". W zeszłym sezonie 25-latek z Alicante bronił podczas klasyku w Superpucharze Hiszpanii i wpuścił cztery gole.
Inaki Pena pod ogromną presją
Pena znajduje się w trudnej sytuacji. Wie, że spora część kibiców (zwłaszcza w Polsce) tylko czeka na jego błąd, aby trener Barcy miał powód do zmiany między słupkami. W końcu Szczęsny trafił do stolicy Katalonii nie po to, aby być rezerwowym.
Czy El Clasico zweryfikuje Penę i da Flickowi jasny sygnał, że czas na postawienie na Szczęsnego? Fani Blaugrany znad Wisły są zapewne nieco rozdarci, ponieważ chcieliby zobaczyć Polaka w bramce, ale nie kosztem porażki ich drużyny w wielkim i prestiżowym meczu. Pena ma wiele do udowodnienia, bo wciąż gra pod presją. W rozmowie z "Mundo Deportivo" sam przyznał, że nie wie, co przyniesie przyszłość.
- To trener decyduje, który z nas będzie grał. Tek (tak nazywany jest w Barcelonie Szczęsny - dop. aut.) to świetny gość, dajemy z siebie sto procent na treningach, a co będzie dalej, tego nikt nie wie. Na razie po prostu cieszę się, że zbieram minuty w profesjonalnym futbolu, a drużyna wygrywa - powiedział 25-latek.
Warto dodać, że tegoroczny klasyk będzie starciem dwóch rezerwowych bramkarzy, ponieważ w Realu Madryt między słupkami pojawi się Andrij Łunin, który zastąpi kontuzjowanego Thibaut Courtois.
Katarzyna Łapczyńska, dziennikarka WP SportoweFakty