Powiedzmy sobie szczerze - piłkarze Cracovii i Motoru Lublin oszaleli. "Pasy" imponują w sezonie 2024/25 i w sobotę po raz kolejny to potwierdzili. Były zarzuty, że drużyna Dawida Kroczka lepiej gra na wyjazdach, a przed własną publicznością wygląda to średnio. I chyba zespół wziął to mocno do siebie.
Po przeciętnej pierwszej połowie Cracovia wrzuciła trzeci, czwarty, a może i nawet piąty bieg i rozjechała beniaminka z Lublina. Co prawda przy stanie 2:2 wyborną okazję dla gości miał Mbaye N'Diaye, ale po minięciu Henricha Ravasa strzelił zbyt lekko i piłkę toczącą się w kierunku bramki zdążył wybić Virgil Ghita. I tu skończyła się gra Motoru.
Cracovia weszła na nieosiągalny dla rywala poziom i po prostu rozniosła przeciwnika. Po rzucie rożnym drugiego gola w tym meczu strzelił David Kristjan Olafsson, później w dwie minuty dublet ustrzelił Benjamin Kallman, a wynik ustalił Mateusz Bochnak, który został pozostawiony kompletnie bez opieki w okolicach szesnastego metra.
Dzięki tej wygranej "Pasy" mają 26 punktów i są na trzecim miejscu w tabeli. A Motor ma problem, bo po trzech bramkach straconych tydzień temu z Widzewem Łódź, tym razem było jeszcze gorzej w defensywie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
Ten mecz był po prostu szalony i to od samego początku. Jeżeli ktokolwiek się spóźnił i przegapił początkowe dziesięć minut, to musiał być mocno zaskoczony, gdy zobaczył wynik. W 8. minucie Motor prowadził już 2:1 i zanosiło się na jakiś rekord pod względem liczby zdobytych bramek.
Inna sprawa, że te gole były takie mało ekskluzywne. Pierwszy wynikał z nieporadności obrońców Cracovii i przytomności umysłu Pawła Stolarskiego. Drugi z gapiostwa Stolarskiego i pecha Kacpra Rosy. Trzeci to już bardzo niepewna interwencja Henricha Ravasa.
Później spotkanie trochę wyhamowało i zostaliśmy brutalnie sprowadzeni na ziemię. Jedni i drudzy postanowili, że nie będą grać w dwa ognie i jednak warto momentami poszanować piłkę. Na koniec pierwszej połowy Cracovia jednak zaatakowała i po raz drugi doprowadziła do wyrównania. Tym razem Rosa odbił piłkę po strzale Benjamina Kallmana, ale wprost w Davida Kristjana Olafssona, a ten w lekko niekontrolowany sposób trafił do siatki z dwóch metrów.
Bez bramkarza gra się ciężko. Zwłaszcza, gdy po drugiej strony jest nienasycony rywal. Tam nie było żadnego wciskania pedału hamulca, tylko nieustanne ataki. Było 5:2? No to Cracovia szła po szóstego gola. Trafili po raz szósty? To jeszcze w doliczonym czasie gry w poprzeczkę z dystansu uderzył Bochnak. To była demonstracja siły ekipy trenera Kroczka, o której Motor przekonał się bardzo boleśnie.
Cracovia - Motor Lublin 6:2 (2:2)
0:1 Paweł Stolarski 2'
1:1 Kacper Rosa (s.) 6'
1:2 Mathieu Scalet 8'
2:2 David Kristjan Olafsson 44'
3:2 David Kristjan Olafsson 72'
4:2 Benjamin Kallman 77'
5:2 Benjamin Kallman 79'
6:2 Mateusz Bochnak 86'
Składy:
Cracovia: Henrich Ravas - Otar Kakabadze, Andreas Skovgaard, Arttu Hoskonen, Virgil Ghita, David Kristjan Olafsson (88' Bartosz Biedrzycki) - Filip Rózga (71' Mateusz Bochnak), Jani Atanasov (59' Patryk Sokołowski), Mikkel Maigaard (88' Fabian Bzdyl), Ajdin Hasić (88' Amir Al-Ammari) - Benjamin Kallman.
Motor: Kacper Rosa - Paweł Stolarski (59' Filip Wójcik), Sebastian Rudol (73' Kaan Caliskaner), Arkadiusz Najemski, Filip Luberecki - Michał Król (59' Mbaye N'Diaye), Sergi Samper, Mathieu Scalet, Bartosz Wolski (73' Marek Bartos), Piotr Ceglarz - Samuel Mraz (81' Kacper Wełniak).
Żółte kartki: Atanasov, Hasić, Skovgaard (Cracovia) oraz Rudol, Samper, Ceglarz (Motor).
Sędzia: Marcin Kochanek (Opole).