Zanotował piękną asystę, ale pozostał w cieniu bramkarza. "To nie jest przypadek"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Piast Gliwice pokonał Arkę Gdynia 3:1
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Piast Gliwice pokonał Arkę Gdynia 3:1

- Nie ma czego porównywać - mówił nam Michał Chrapek, gdy pytaliśmy, która asysta była ładniejsza - jego do Macieja Rosołka, czy bramkarza Karola Szymańskiego do Miłosza Szczepańskiego w meczu Arka Gdynia - Piast Gliwice.

To nie był piłkarski spektakl. Piast Gliwice zagrał w Gdyni w nieco rezerwowym składzie i długo męczył się z pierwszoligową Arką. Finalnie udało się wygrać i awansować do 1/8 finału, ale potrzebne było do tego aż 120 minut.

Pierwsza połowa? Szkoda prądu. Absolutna tragedia. Po przerwie działo się tylko niewiele więcej, ale lepsze to niż nic. Arka wyszła na prowadzenie po golu Kacpra Skóry, natomiast cieszyła się raptem trzy minuty, bo po kapitalnej asyście Michała Chrapka do wyrównania doprowadził Maciej Rosołek.

- Z doświadczenia wiem, że tak szybki powrót do meczu był bardzo ważny. Dostaliśmy gonga, ale momentalnie potrafiliśmy odpowiedzieć i na koniec możemy cieszyć się z awansu - mówił nam Chrapek po zakończeniu spotkania.

Trener Aleksandar Vuković powiedział na konferencji prasowej, że wylosowanie Arki na tym etapie rozgrywek nie było najszczęśliwsze (-----> WIĘCEJ).

- Zdecydowanie trafiliśmy na trudnego przeciwnika. Wiemy, że Arka jest jedną z lepszych drużyn w I lidze i było to widać na boisku. To było zacięte spotkanie i bardzo wymagające dla nas. Tym bardziej cieszę się, że potrafiliśmy przechylić szalę na naszą korzyść - komentował Chrapek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego

Piast po raz drugi z rzędu strzelił trzy gole. W ubiegły piątek dały one jedynie punkt w meczu z Lechią Gdańsk, teraz zapewniły awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. Coś ewidentnie ruszyło w grze gliwiczan, bo trzeba jeszcze doliczyć wygraną w Kielcach 2:0 dwa tygodnie temu.

- Zazwyczaj nasze mecze były dość zamknięte, wygrywaliśmy jedną bramką. Cieszę się, że nasi napastnicy się odblokowali, strzelają gole. Robią to, czego się od nich wymaga i życzę im, żeby się nie zatrzymywali - przyznał pomocnik Piasta.

Ale to nie jego asysta była tzw. gwiazdą wieczoru. Na miano bohatera zapracował sobie bramkarz Karol Szymański. Nie dlatego, że bronił spektakularnie, ale w 113. minucie szybko wznowił grę i zanotował asystę przy kluczowym trafieniu Miłosza Szczepańskiego. Jak się okazuje, nie był to przypadek.

- Nie ma czego porównywać - uśmiechnął się Chrapek. - Takich asyst nie widzi się na co dzień. Chapeau bas. Przepiękne podanie, natomiast muszę powiedzieć, że to nie jest przypadek, bo Karol potrafił naprawdę daleko wykopać piłkę. Nie jestem zdziwiony. Fajnie było to zobaczyć w meczu o stawkę - podsumował Chrapek.

z Gdyni Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)