120 minut było potrzebne, by wyłonić zwycięzcę w meczu Arka Gdynia - Piast Gliwice. Ostatecznie z awansu cieszyli się goście. Drużyna z PKO Ekstraklasy pokonała pierwszoligowca 3:1 po dogrywce (-----> RELACJA).
- Wiedzieliśmy, że nie jest to najszczęśliwsze losowanie na tym etapie rozgrywek i trafiliśmy na mocnego rywala. Arka to drużyna z jakością, dlatego tym bardziej doceniamy fakt, że awansowaliśmy. Bardzo dobrze odpowiedzieliśmy na utratę bramki. Cieszy mnie też to, że wygraliśmy przed rzutami karnymi, które zawsze są niewiadomą - mówił trener Aleksandar Vuković na konferencji prasowej.
Spore rozczarowanie było w gdyńskiej drużynie. Arka wyszła na prowadzenie w 57. minucie, ale dosłownie po chwili straciła gola na 1:1.
- Przede wszystkim jesteśmy trochę zawiedzeni wynikiem. Dużo zainwestowaliśmy w ten mecz. Nie tylko byliśmy równorzędnym przeciwnikiem dla Piasta, ale w mojej opinii były bardzo długie momenty, gdy kontrolowaliśmy spotkanie, prowadziliśmy grę. Szkoda, że skończyło się w taki sposób i nie awansujemy, grając w tak dużym wymiarze czasowym - komentował tymczasowy trener Tomasz Grzegorczyk.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hit internetu. Nagrali Lewandowskiego z "synami"
Piast strzelił gola na 2:1 w 113. minucie dogrywki po dalekim wykopie bramkarza Karola Szymańskiego i świetnym wykończeniu Miłosza Szczepańskiego. Nie zabrakło jednak kontrowersji, ponieważ w momencie podania golkipera gości piłka była w ruchu. VAR jednak nie interweniował i bramka została uznana (-----> ZOBACZ).
- Nie chcę na gorąco analizować i odnosić się do tego, czy ta piłka się toczyła czy nie. To już w tej chwili nie ma znaczenia. Gratuluję zawodnikom zaangażowania. Należy im się duży szacunek za to, w jaki sposób podeszli do tego meczu - odparł trener Grzegorczyk.
Była jeszcze jedna kontrowersja, gdy przy wyniku 1:1 w narożniku pola karnego upadł Karol Czubak po dość mocnym wejściu Jakuba Czerwińskiego. Sędzia nie dopatrzył się faulu, nie został też zawołany przez VAR.
- Można polemizować. Z naszej perspektywy był kontakt i tzw. stempel. Szkoda, że ta sytuacja nie była analizowana przez VAR. Sędzia z boiska ocenił, że nie było faulu. Nie musimy się z tym zgodzić, ale taka była decyzja - podsumował szkoleniowiec Arki.