Dramat w hitowym meczu. Gwiazdor Manchesteru City zalał się łzami

Getty Images / Catherine Ivill - AMA/Getty Images / Savinho opuszcza boisko na noszach
Getty Images / Catherine Ivill - AMA/Getty Images / Savinho opuszcza boisko na noszach

Savinho na noszach opuścił boisko w meczu z Tottenhamem w Pucharze Ligi Angielskiej. Młody zawodnik w drugiej połowie doznał poważnie wyglądającej kontuzji.

W środę (30.10) rozegrano kilka spotkań IV rundy Pucharu Ligi Angielskiej. W zdecydowanie najciekawszym z nich Tottenham Hotspur mierzył się na własnym obiekcie z Manchesterem City. Ostatecznie gospodarze wygrali 2:1.

Porażka to nie jedyny problem Pepa Guardioli. W 62. minucie boisko opuścił bowiem skrzydłowy "Obywateli" - Savinho. 20-latek niefortunnie postawił stopę, która wygięła się pod nienaturalnym kątem.

Na boisku szybko zjawili się członkowie sztabu medycznego Manchesteru City. Sytuacja wyglądała poważnie. Ostatecznie Brazylijczyk został zniesiony z boiska. Leżąc na noszach, nie potrafił ukryć łez.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego

Jak na razie nie wiemy jeszcze, jak poważnej kontuzji nabawił się Savinho. Młody skrzydłowy prawdopodobnie w czwartek przejdzie badania. "Coś stało się z jego kością. Miejmy nadzieję, że to nic groźnego, ale zobaczymy jutro" - komentował Guardiola na pomeczowej konferencji prasowej.

Dodajmy, że tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego urazy nabawił się też Manuel Akanji. Szwajcar miał znaleźć się w pierwszym składzie Manchesteru. Jego miejsce musiał jednak zająć Josko Gvardiol. Tym samym wydłuża się lista kontuzjowanych piłkarzy "Obywateli". Obecnie pauzują już m.in. Rodri i Kevin de Bruyne.

- Mamy 13 dostępnych graczy, więc jesteśmy w prawdziwych tarapatach. Goście, którzy grają, kończą większość spotkań z mniejszym i większymi problemami. Zobaczymy, jak uda im się zregenerować. Myślę, że mamy kłopoty. Od początku mojej kadencji nie byliśmy w sytuacji, w której mamy aż tyle kontuzji w składzie - mówił Guardiola o sytuacji kadrowej swojego zespołu.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty