Manchester City przegrał trzeci mecz z rzędu. O ile jednak na niepowodzenie w Carabao Cup z Tottenhamem można było przymknąć oko, bo są to mało prestiżowe rozgrywki, o tyle kolejne dwa spotkania z Bournemouth w Premier League i Sportingiem w Lidze Mistrzów.
Szczególnie bolesna była porażka w Lizbonie aż 1:4.
Choć z drugiej strony Pep Guardiola nie krytykował piłkarzy za ten występ. Wręcz przeciwnie. Był bardzo zadowolony z tego, co zaprezentował jego zespół.
- Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę przeciwko topowej drużynie. Zdobyliśmy bramkę, byliśmy blisko drugiej i trzeciej. Emocjonalnie było nam ciężko się podnieść, gdy zaraz po wyjściu z szatni tracimy dwa gole, ale w pełni rozumiem piłkarzy. Nie było łatwo tego przełknąć, ale to kolejne doświadczenie - powiedział Guardiola na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hat-trick to jedno. To trafienie można oglądać bez końca!
- Przegrywamy 1:4 i nic nie mogę powiedzieć. Powinniśmy prowadzić 2:0 lub 3:0, ale jedna akcja wszystko zmieniła. Straciliśmy piłkę w prosty sposób, co na co dzień się nie zdarza tym zawodnikom. Wiem, że przy wyniku 1:4 nie można mówić, że to był dobry mecz, ale zawodnicy zdają sobie sprawę, że zagrali dobrze - komentował Guardiola.
Szkoleniowiec mistrzów Anglii sprawiał wrażenie spokojnego, natomiast ewidentnie nie jest przyzwyczajony do przegrywania trzech meczów z rzędu.
- Wiedzieliśmy, że to będzie dla nas trudny sezon. Jest jak jest. Lubię to. Kocham to i chcę się z tym zmierzyć. W sporcie czasem się przegrywa - mówił Guardiola.
- Ja się nie poddam. Może ludzie na to czekają, ale na pewno się nie poddam - przyznał Guardiola.
W dodatku dostał łomot od zespołu prowadzonego przez Rubena Amorima, z którym... lada moment spotka się po raz kolejny. Portugalczyk niebawem rozpocznie pracę w Manchesterze United.