W niedzielę (10 listopada) odbywało się starcie na szczycie tabeli PKO Ekstraklasy. W 15. kolejce Jagiellonia Białystok podejmowała Raków Częstochowa. Po pełnym dramaturgii i emocji meczu doszło do podziału punktów (2:2).
Nie obyło się bez kontrowersji. Do takiej doszło już w 3. minucie spotkania. Michael Ameyaw upadł w polu karnym Jagielloni po rzekomym kontakcie z Adrianem Dieguezem. Sędzia Jarosław Przybył wskazał na jedenasty metr.
Co ciekawe, arbiter nie mógł sprawdzić tej sytuacji. Wszystko przez awarię systemu VAR, co przed kamerami Canal+ Sport w programie "Liga+ Extra" po meczu potwierdził Tomasz Kwiatkowski, który na tym spotkaniu był właśnie sędzią VAR.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Kompromitacja bramkarza. Kuriozalny gol w Meksyku
- Przez pierwsze 15 minut nie działał monitor do weryfikacji. Nie było połączenia, panowie próbowali ten problem rozwiązać. Po 15. minucie monitor zaczął działać - przekazał. Dodajmy, że zdaniem wielu obserwatorów decyzja o podyktowaniu karnego była błędna.
Okazuje się, że problem z monitorem do weryfikacji to niejedyna niedogodność, z którą tego dnia musieli sobie radzić sędziowie.
- Mieliśmy problem z komunikacją. My w wozie VAR nie słyszeliśmy sędziów na boisku. Jedyną możliwością komunikacji było krótkofalówka. Kontakt mieliśmy z sędzią technicznym, który mógł potwierdzać nasze komunikaty do zespołu sędziowskiego na boisku - dodał.
Zaznaczmy, że trenerzy obu drużyn, Adrian Siemieniec i Marek Papszun, o problemach z systemem VAR byli informowani na bieżąco.