Kazachstan w fazie grupowej Dywizji B Ligi Narodów UEFA poniósł aż pięć porażek i zanotowała tylko jeden remis w pierwszym spotkaniu. W tym czasie zawodnicy Stanisława Czerczesowa nie strzelili ani jednej bramki, a stracili ich aż 15. Aż 1/3 w niedzielnym meczu z Norwegią.
Na stadionie w Oslo największą gwiazdą był Erling Haaland. Napastnik Manchesteru City zanotował przed własną publicznością hat-tricka, mając ogromny wkład w wysokie zwycięstwo gospodarzy 5:0. Ekipa gości była tylko tłem na murawie.
Oprócz Norwegii Kazachstan rywalizował w grupie również z Austrią i Słowenią. Trafił więc na mocniejszych rywali, co może być małym usprawiedliwieniem dla ekipy Czerczesowa. Doświadczony szkoleniowiec postanowił znaleźć wytłumaczenie tak słabej postawy swojej drużyny.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów
- W Astanie graliśmy na sztucznej murawie, gdzie mieliśmy przewagę. Zanim tu przyjechałem, nie było nikogo, kto by się nad tym zastanawiał. Kalendarz jest zaprojektowany w taki sposób, że praktycznie nie mamy dodatkowych dni na przygotowanie. Był taki czas wcześniej - stwierdził, cytowany przez portal sports.ru.
Tegoroczne mecze w Lidze Narodów Kazachstan rozgrywał na stadionie w Ałmatach. Zdaniem trenera inna murawa była niekorzystnym czynnikiem dla zespołu. - Za rok wracamy do Astany, chociaż w Ałmatach zostaliśmy przyjęci znakomicie. Straciliśmy jednak przez to pewien procent przewagi z powodu braku sztucznej murawy - dodał rosyjski szkoleniowiec.
Takie wymówki z ust Czerczesowa jeszcze kilka lat temu byłyby nie do pomyślenia. 61-latek był bowiem uznawany za specjalistę w swoim fachu. Polscy kibice byli tego świadkami w sezonie 2015/16, kiedy Rosjanin poprowadził Legię Warszawa do mistrzostwa i zwycięstwa w Pucharze Polski.