W fatalny sposób reprezentacja Polski zakończyła swoje występy w 2024 roku. Biało-Czerwoni na własne życzenie (gol w 93. minucie) przegrali ze Szkocją w meczu ostatniej kolejki Ligi Narodów (1:2) i po raz pierwszy w historii spadli do Dywizji B Ligi Narodów. Nic dziwnego, że atmosfera wokół kadry jest beznadziejna.
Kadra awansowała na mistrzostwa Europy po barażu z Walią, jednak na turnieju zajęła ostatnie miejsce w grupie z jednym punktem na koncie. Z kolei jesienią grała wprawdzie z trudnymi rywalami w Lidze Narodów, jednak wyglądała fatalnie w defensywie, tracąc aż 16 bramek w sześciu spotkaniach.
Nie wiadomo, czy selekcjonerem drużyny pozostanie Michał Probierz. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej powiedział WP SportoweFakty, że na podejmowanie decyzji jest jeszcze za wcześnie.
Ale już dzisiaj pewne powinno być jedno - nazwisko podstawowego bramkarza Biało-Czerwonych. Bo taką pozycję wywalczył sobie Łukasz Skorupski.
ZOBACZ WIDEO: Chwyta za serce. Dzieciaki pokazały, że żadne warunki im niestraszne
"Na Boga!"
- Łukasz dziś pokazał klasę. Z trenerem Dawidziukiem ustalimy, kto będzie pierwszym bramkarzem na eliminacje do mistrzostw świata - zapowiedział Probierz na konferencji prasowej po porażce ze Szkocją.
Można by powiedzieć - nareszcie. Bo przez ostatnie miesiące selekcjoner rotował bramkarzami. Najpierw bronił Wojciech Szczęsny, jego zastępcą był Łukasz Skorupski, trzecim wyborem Marcin Bułka. Pozycję numer jeden miał jednak obecny zawodnik FC Barcelony i taką decyzję trudno było jakkolwiek kwestionować.
Probierz - po zakończeniu reprezentacyjnej kariery przez Szczęsnego - nie zdecydował się postawić na gracza z Bolonii, który między słupkami nigdy nie zawiódł, a w niektórych meczach spisywał się wręcz fenomenalnie. Trener postawił na ciągły ruch w bramce. Raz bronił Skorupski, raz Bułka.
Decyzja selekcjonera wzbudziła ogromne wątpliwości, bo zdaniem ekspertów Skorupski powinien być naturalnym następcą Szczęsnego. Doceniając klasę Bułki, który jest jednym z najlepszych bramkarzy w Ligue 1, wskazywano też, że brak stabilizacji na tej pozycji nie pomoże całej drużynie.
- Znowu będziemy mieli cyrk, że zagra Skorupski. Na Boga, on musi bronić wszystkie mecze. Było widać, że Diogo Costa jest pewny siebie, wychodził i rozrzucał piłki na lewo i prawo. Prawie miał asystę. Bułka tego nie robił, ale jak miał robić, skoro zagrał czwarty mecz? I w co drugim meczu nie gra. Na Boga, potrzebna jest stabilizacja! - apelował po meczu w Portugalii Jan Tomaszewski na łamach "Super Expressu".
Czarno na białym
I w poniedziałek na PGE Narodowym zagrał Skorupski, i znów był jednym z najlepszych graczy reprezentacji. 33-latek nie zawinił przy straconych golach, do tego dołożył kilka dobrych i jedną fantastyczną interwencję w drugiej połowie.
Łukasz Skorupski Gdyby nie on, Szkoci mogliby prowadzić już wcześniej... pic.twitter.com/quRffWF7DA
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 18, 2024
W dwóch sytuacjach naszemu bramkarzowi sprzyjało szczęście, ale to żaden zarzut. Wręcz przeciwnie, bo dobry golkiper też czasami musi liczyć na uśmiech losu. Między innymi tego zabrakło jemu konkurentowi. Bo Marcin Bułka dostał jesienią trzy szanse od selekcjonera, jednak w żadnym swoim występie nie przekonał do końca kibiców.
Czy to ptak?
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 18, 2024
Czy to samolot?
Nie, to Łukasz Skorupski!
__
72' #POLSCO 1:1 pic.twitter.com/gL7dheHaT9
Najpierw bramkarz OGC Nice wystąpił w Glasgow i był to występ mocno niepewny. 25-latek miał problemy na przedpolu, mógł też zachować się lepiej przy pierwszym trafieniu dla gospodarzy.
Błyskawiczna bramka Szkotów w drugiej połowie
— TVP SPORT (@sport_tvppl) September 5, 2024
I ta strata po rozpoczęciu gry...
Oglądaj #SCOPOL online https://t.co/22WHu0eKS0 pic.twitter.com/fFP2OrjpP8
Miesiąc później Bułka zagrał przeciwko Chorwatom na PGE Narodowym i miał kilka świetnych interwencji, jednak tylko w drugiej połowie. W pierwszej przepuścił trzy gole i przy jednym z nich chyba nie zrobił wszystkiego, co mógł.
W Porto rywale pokonywali go aż pięciokrotnie, trudno było mieć do niego pretensje przy trafieniach Bruno Fernandesa czy Cristiano Ronaldo, jednak gdy Neto strzelał przy bliższym słupku, 25-latek powinien być lepiej ustawiony.
musieli "wziąć na klatę" pięć goli Portugalczyków pic.twitter.com/wqFBkUtq4W
— TVP SPORT (@sport_tvppl) November 17, 2024
"Czy ja was kiedyś zawiodłem?"
Oczywiście, w żadnym z tych spotkań Marcin Bułka nie był naszą piątą kolumną, nie zaliczył żadnej wielkiej wpadki. Po prostu wypadł gorzej w porównaniu ze Skorupskim, nie tylko jeśli chodzi o statystyki: pierwszy w trzech meczach przepuścił dziesięć strzałów, drugi sześć.
Bramkarz Bologna FC wyglądał lepiej i pewniej. I wszystko wygląda na to, że to on wygrał rywalizację z młodszym kolegą o bluzę z numerem jeden. Tak też można wnioskować z cytowanych wyżej słów selekcjonera, oczywiście o ile ten pozostanie na stanowisku.
Nawet jeśli nie, to Skorupski po prostu na to zasłużył. Parafrazując znaną reklamę jednego z browarów, z udziałem, nomen omen, byłego bramkarza reprezentacji Polski, 33-latek ma pełne prawo zapytać: czy ja was kiedyś zawiodłem?
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty