W niedzielę Wisła Kraków poinformowała o śmierci Artura Sarnata, który zmarł w wieku 54 lat po ciężkiej chorobie. Były bramkarz był dwukrotnym mistrzem Polski i reprezentantem kraju. Kazimierz Moskal, były kapitan Wisły, w rozmowie z "Faktem" podkreśla, że Sarnat był skromnym i oddanym piłkarzem.
Wspomniał ostatnie spotkanie z Sarnatem. Doszło do niego na pogrzebie trenera Franciszka Smudy (22 sierpnia 2024 roku). - Pamiętam, że ostatni raz widziałem się z nim na pogrzebie trenera Franciszka Smudy i staliśmy razem na cmentarzu. Rozmawialiśmy dosyć długo - mówi Moskal. Były kapitan Wisły przyznaje, że wiadomość o śmierci Sarnata była dla niego zaskoczeniem.
Moskal zauważa, że był on człowiekiem wywołującym pozytywne emocje. - Zawsze był skromny i na pewno był człowiekiem, który dał się lubić - zaznacza. Wspomina również wspólne chwile spędzone w Wiśle Kraków, gdzie po treningach i meczach zawodnicy spędzali razem czas.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów
Szczególnie mocno w pamięci utkwił mu mecz z FC Barceloną, kiedy to Sarnat wykazał się znakomitą formą. - W tym meczu, gdyby nie Artur, pewnie byśmy przegrali naprawdę wysoko - relacjonuje Moskal. Wspomina także mecz z Realem Saragossa, gdzie również odegrał kluczową rolę.
Po zakończeniu kariery piłkarskiej, Moskal i Sarnat nie utrzymywali już tak bliskich relacji.
- Po karierze nie byliśmy już tak blisko z uwagi na to, że ja prowadzę takie, a nie inne życie zawodowe - mówi Moskal. Mimo to, co jakiś czas odwiedzał Sarnata w jego pizzerii.