Dzień bez sędziowskiej kompromitacji w Polsce wydaje się niemożliwy. Piotr Lasyk nie popisał się w końcówce sobotniego meczu Legii Warszawa z Cracovią.
Przy wyniku 3:2 dla Legii, w jednej z ostatnich akcji Paweł Wszołek ewidentnie zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym. Lasyk nie gwizdnął, VAR nic mu nie podpowiedział i ostatecznie "jedenastka" nie została podyktowana.
- Nigdy nie odnoszę się do pracy sędziów, bo nie jest to moją rolą, natomiast w 96. minucie Wszołek dotyka piłkę ręką w polu karnym. Po meczu słyszę od sędziów, że była ręka, natomiast nie zostaje podyktowany rzut karny. Nie jest to dla mnie żadne usprawiedliwienie, że nie zdobywamy punktu, ale jeśli po meczu słyszę, że powinien być rzut karny, a nie został podyktowany, to uważam, że jest to niesprawiedliwość w stosunku do nas. Tu rozmawiamy o fakcie. Jest to bolesne, bo wykonujemy ciężką pracę - grzmiał trener Dawid Kroczek na konferencji prasowej.
Jego zespół przespał pierwszą połowę. Gra się nie układała, w końcu udało się strzelić gola na 3:2, ale na tym koniec. "Pasy" przegrały dopiero drugi wyjazdowy mecz w tym sezonie, choć wcale tak być nie musiało.
- Przyjeżdżając do Warszawy musimy być dobrzy przez całe spotkanie, szczególnie w działaniach defensywnych, a tego niestety nam zabrakło w pierwszej połowie. Straciliśmy bramki na własne życzenie po prostych błędach. Legia przy swojej jakości skrupulatnie to wykorzystała, a nam bardzo mocno skomplikowało to mecz - przyznał trener Kroczek.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza