Lukas Podolski poniedziałkowy mecz z Piastem Gliwice zaczął na ławce rezerwowych. Na placu gry zameldował się w 73. minucie. Niedługo potem wykonał brutalny wślizg w nogi Damiana Kądziora, za który nie otrzymał kary indywidualnej, chociaż pojawiają się głosy, że powinien wylecieć z boiska.
Po zdobytej bramce (Górnik wygrał 1:0 po golu w 89. minucie - przyp. red) odepchnął też Alana Czerwińskiego, który niedługo potem obejrzał czerwoną kartkę. Co ciekawe, Podolski zobaczył żółty kartonik dopiero po dyskusji z sędzią.
W pewnym momencie wykonał też charakterystyczny gest Kozakiewicza. W rozmowie z portalem goal.pl został zapytany o to, dlaczego to zrobił.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
- A ten gest? W ferworze walki się zdarzył. Natomiast powiem wyraźnie: gdyby ktoś w moim kierunku taki gest pokazał, to na pewno bym się nie popłakał, nie uciekłbym się schować do mamy. Grałem w różnych miejscach na świecie. Derby Londynu, derby Stambułu. Różne gesty na boisku widziałem, takie też - mówił.
W dalszej części swojej wypowiedzi podkreślił, że na boisku zawsze "daje z siebie wszystko" i nie odpuszcza, co doprowadziło do konfliktowych sytuacji w meczu z Piastem. Ocenił też, że nie doszło do niczego specjalnego, a swoją postawę wytłumaczył wielkim ładunkiem emocjonalnym derbowego meczu.
Dodajmy, że Podolski wywołał burzę także po zakończeniu spotkania. Najpierw w mediach społecznościowych prowokował kibiców Piasta, nawiązując do pogardliwego pseudonimu "kurczaki", jakie nadali im fani Górnika. Potem prześmiewczo odpowiedział na krytyczne słowa Gerarda Badii, który występował w klubie z Gliwic w latach 2014-2021 (więcej: TUTAJ).