Była trzecia minuta doliczonego czasu gry, kiedy Jakub Czerwiński walczył w polu karnym z Erikiem Janzą. Z pewnym momencie Polak się zamachnął i wyprowadził soczysty cios w głowę przeciwnika (------> WIĘCEJ).
Janza padł na murawę niczym rażony piorunem. Sędzia Paweł Raczkowski i jego asystent początkowo nie dostrzegli przewinienia, ale po obejrzeniu kilku powtórek arbiter nie miał wątpliwości i Czerwiński został wyrzucony z boiska z czerwoną kartką.
Dzień po meczu Czerwiński wystosował oświadczenie, w którym przeprasza za to, co zrobił.
- Chciałbym przeprosić za swoje zachowanie, które nie przystoi nie tylko kapitanowi Piasta Gliwice, ale również piłkarzowi zawsze starającemu się grać fair - czytamy w oświadczeniu na platformie X (dawniej Twitter).
- Dziś, dzień po meczu, jest mi wręcz głupio obejrzeć powtórkę tamtego zdarzenia. Wydaje mi się, że przerosły mnie ambicja i wola walki, którym dałem upust w niezbyt rozsądny sposób, łagodnie ujmując - kontynuował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to był strzał! Można oglądać i oglądać
- Nie chcę odnosić się do postawy rywali, szukać usprawiedliwień czy licytować się, kto bardziej zasłużył na czerwoną kartkę i kiedy. Przegrywaliśmy wyrównany derbowy mecz po golu w końcówce, za nami nieudane poprzednie spotkania. W mojej ocenie powinniśmy osiągnąć lepsze wyniki, po prostu dało się z nich wyciągnąć więcej. Zresztą sam też miałem piłkę meczową, którą muszę wykorzystać... - przyznał Czerwiński.
- Czasami, gdy bardzo czegoś chcesz i bardzo ci na tym zależy - zwłaszcza w sporcie - jest odwrotnie. Trzeba jednak reagować inaczej, niż ja wczoraj. Tak czy inaczej - zawiodłem. Prawdopodobnie czeka mnie pauza za kartkę. Po powrocie udowodnię, że można grać ostro, ale fair - jak do tej pory - podsumował Czerwiński.
Istotnie. Można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że obrońca Piasta nie zagra już w 2024 roku w piłkę. Otrzyma karę dyskwalifikacji od dwóch meczów w górę.