Tragiczne wieści we wtorek przekazał GKS Katowice. Przedstawiciel PKO Ekstraklasy poinformował, że w wieku 62 lat zmarł Jan Furtok, który cieszył się statusem legendy klubu z Górnego Śląska.
Furtok w ostatnim czasie borykał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Waldemar Prusik w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że ma wyłącznie dobre wspomnienia związane z 36-krotnym reprezentantem Polski.
- Zaskoczył mnie pan. Wiem, że miał problemy zdrowotne, chorobę Alzheimera. Jestem jednak zszokowany, że to tak się skończyło. Będę myślał o Jasiu. Był tylko rok młodszy ode mnie. Spotykaliśmy się jeszcze na trybunach, gdy pełnił funkcję prezesa GKS-u. Zawsze mogliśmy sobie fajnie porozmawiać - powiedział.
Jan Furtok zapisał piękną kartę w historii polskiego futbolu. Błyszczał również na niemieckich boiskach, gdzie w latach 1988-1993 bronił barw Hamburgera SV, a potem był zawodnikiem Eintrachtu Frankfurt (1993-1995). U schyłku kariery wrócił do GKS-u, gdzie zbierał pierwsze piłkarskie szlify.
- Oczywiście, bardzo dobrze wspominam Janka. Graliśmy razem w reprezentacji. To był wesoły chłopak, ale przede wszystkim jako sportowiec bardzo dobry piłkarz - od tego trzeba zacząć. Oprócz tego, że w polskiej lidze bardzo dobrze grał, to również bardzo dobrze radził sobie w Bundeslidze, grając w Hamburgu czy później we Frankfurcie. Był zawsze uśmiechnięty, wesoły, koleżeński, także bardzo dobrze mogę Janka wspominać - zaznaczył Prusik.
Przez wiele lat przecinały się drogi Waldemara Prusika i Jana Furtoka. Po raz pierwszy na piłkarskim szlaku obaj spotkali się jeszcze w czasach juniorskich.
- Zapoznaliśmy się na obozie juniorskim w Mławie. Była taka konsultacja bodajże w 1978 roku. Muszę przyznać, że na tym obozie była bardzo dobra selekcja, było nas wtedy dużo. Okazało się, że potem spotykaliśmy się w pierwszej reprezentacji Polski z wieloma kolegami. Byli między innymi Janek Furtok, Waldek Matysik, Darek Dziekanowski, Darek Wdowczyk, Zbyszek Kaczmarek, Mirek Bąk. Było dosyć dużo chłopaków, którzy później grali w reprezentacji. Była też mocna grupa z Górnego Śląska, razem ze sobą przy stoliku siedzieli. Pamiętam, że nieraz żeśmy sobie rozmawiali i żartowali. Wiadomo, że chłopcy ze Śląska mówili swoją gwarą i czasami nie mogliśmy ich zrozumieć, ale było wesoło - nadmienił były reprezentant Polski.
Zarówno Prusik, jak i Furtok znaleźli się w kadrze narodowej na mistrzostwa świata w 1986 roku. Nasz rozmówca przypomniał scenę, która miała miejsce na początku zgrupowania Biało-Czerwonych.
- Pamiętam, że zaraz po przyjeździe na zgrupowanie usiedliśmy u Jasia Furtoka w pokoju. Miał za sobą wygrany 4:1 mecz finałowy Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze. Był oczywiście bardzo zadowolony, szczęśliwy. Gorzej Janek Urban, który jako piłkarz Górnika przegrał z GKS-em - dodała ikona Śląska Wrocław.
Zdobycie Pucharu Polski było największym sukcesem w karierze wybitnego napastnika. Swego czasu Jan Furtok na tle innych piłkarzy wyróżniał się szybkością, a także skutecznością pod bramką rywala.
- Można powiedzieć, że miał instynkt strzelecki, umiał znaleźć się pod bramką, wykorzystać sytuacje. Powiedzmy, że wtedy było więcej czasu, żeby złożyć się i oddać strzał, bo dzisiaj jest z tym trochę trudniej. On już wtedy to miał. Do tego oczywiście szybkość. Był bardzo szybki i obrońcy mieli problem, żeby upilnować go. Był bardzo dobrym napastnikiem - zakończył Waldemar Prusik.
Rafał Szymański, dziennikarz WP SportoweFakty