Wtorek był bardzo emocjonalnym dniem w Lechii Gdańsk. Wtedy Szymon Grabowski pożegnał się z zespołem i rozwiązał kontrakt. Obecni byli niemal wszyscy, z wyjątkiem prezesa Paolo Urfera, który najwyraźniej miał pilniejsze sprawy - może akurat rozmawiał z potencjalnym sponsorem. W ostatnich tygodniach relacje między Grabowskim i Urferem już bardzo napięte.
- Było bardzo emocjonalnie i wzruszająco, bo nie da się wymazać tego, co Szymon narysował w tym klubie. Wszyscy mają do niego duży szacunek, parę łez zostało urojonych. Dostał takie pożegnanie, na jakie zasłużył od piłkarzy, sztabu i pracowników, ale ta żałoba musi trwać krótko. Moją rolą jest podnieść zespół. Widzę bardzo zdeterminowanych zawodników, bo nikt z nas nie akceptuje miejsca, w którym jesteśmy - powiedział Radosław Bella, który dotychczas był asystentem Grabowskiego.
- Było mi przykro i smutno, bo zmiany nigdy nie są przyjemne. To bolesna zmiana, ale taka jest niestety nasza praca. Mam też do siebie pretensje, że nie mogłem bardziej pomóc Szymonowi. Ciężko było się z tym pogodzić, ale piłka nie znosi próżni i trzeba żyć dalej. Najgorszym wyjściem byłoby się teraz poddać - przyznał trener Bella.
- W niedzielę mieliśmy spotkanie z włodarzami klubu. Moja rozmowa trwała około 45 minut, dyskutowaliśmy jak naprawić tę sytuację, do momentu pojawienia się nowej osoby u steru - przyznał trener Bella.
Nie padł jednak konkretny termin, natomiast - jak już informowaliśmy - nowy trener ma zostać ogłoszony na początku przyszłego tygodnia (-----> WIĘCEJ). Będzie to kierunek zagraniczny i - tu możemy dodać - na 99 proc. angielski.
Co dalej z trenerem Bellą? Tego do końca nie wiadomo. On sam ma nadzieję, że ustalenia się nie zmienią i pozostanie asystentem nowego szkoleniowca. Ten może mieć jednak inną optykę i chęć, by postawić na swoich ludzi.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
Po zwolnieniu Grabowskiego Bella ma nieco więcej pracy. Odpowiada za drużynę Lechii razem z Kevinem Blackwellem, choć w sytuacjach 50 na 50 to Anglik będzie miał więcej do powiedzenia, głównie ze względu na swoje doświadczenie.
- Pracujemy jako duet i chcemy przygotować zespół do momentu przyjścia nowego trenera. Moja rola się nie zmieni - dalej będę asystentem. Wspólnie przygotowujemy zespół, podzieliliśmy się zadaniami i ja bardziej odpowiadam za stałe fragmenty gry, przygotowanie analizy najbliższego przeciwnika. Na bieżąco konsultujemy z Kevinem wszystko, co ma się dziać w procesie treningowym - komentował trener Bella.
- Źle bym się czuł w roli, gdybym miał trenerowi z takim stażem mówić, co ma robić - dodał.
Pierwszy i zapewne jedyny test duetu trenerskiego nastąpi w sobotę w Katowicach. Co można zmienić w tak krótkim czasie? Zwłaszcza w sytuacji, gdy kadra Lechii nie jest przesadnie szeroka i trudno mówić o radykalnych zmianach w wyjściowej jedenastce.
- Ostatnio na konferencji reprezentacji Polski mówiono o Einsteinie, że jeśli robi się to samo i oczekuje się innych efektów, to jest to głupota. Nie wchodząc w żadne filozoficzne nurty po prostu spróbujemy czegoś innego - mówił Bella.
- W życiu trenera jest tak, że dostajemy jakieś karty i musimy nimi grać. Nie zawsze się wygrywa, mając w ręku dwa asy. Niekiedy ci, którzy mają słabsze karty są w stanie wyjść na dobrą pozycję i wygrać. Jesteśmy w ciężkiej sytuacji, kontuzje trochę nam przeszkadzają w wyborze optymalnego składu. Nie przypominam sobie w ostatnim czasie meczu, w którym wyszlibyśmy w optymalnym ustawieniu - przyznał trener Bella.
Co ciekawe, GKS chciał przełożyć to spotkanie na 14 grudnia ze względu na śmierć Jana Furtoka, jednak Lechia nie wyraziła na to zgody. Lechia byłaby skłonna przełożyć, ale na przyszły rok, ponieważ rundę wiosenną chce mieć z głowy jak najszybciej. Finalnie stanęło na tym, że wszystko odbędzie się w pierwotnym terminie.
Początek meczu Lechia Gdańsk - GKS Katowice w sobotę o godz. 17.30.