Sławomir Peszko był w przeszłości piłkarzem Lechii Gdańsk. Mimo iż opuścił klub w marcu 2020 roku, to dalej dobrze orientuje się w tym, co dzieje się nad morzem.
A obecnie nie dzieje się zbyt dobrze. Co prawda w poprzednim sezonie udało się awansować do PKO Ekstraklasy, ale jak bumerang wróciły problemy finansowe, z którymi klub zmagał się w poprzednich latach.
Nowy prezes Paolo Urfer - mówiąc wprost - nie ma pieniędzy i ledwo wiąże koniec z końcem. To ma przełożenie na wyniki zespołu, które są po prostu katastrofalne. Miała być spokojna gra w środku tabeli i promocja zawodników, na których będzie można solidnie zarobić, a tymczasem Lechia jest przedostatnia w Ekstraklasie, wygrała zaledwie dwa mecze i w tym momencie jest jednym z głównych kandydatów do spadku.
- Po odejściu Adama Mandziary miało być lepiej. Przychodził fundusz z wielkimi pieniędzmi, a okazuje się, że jest coraz gorzej. Piłkarze znowu nie mają płacone, za tym idzie wynik sportowy, kolejni zawodnicy rozwiązują kontrakty. Conrado, zaraz następni. Klub z tak dużego miasta, który praktycznie przejechał się po pierwszej lidze. Wydawało mi się, że Lechia będzie spokojnie w środku tabeli, a może nawet będzie spoglądać nieco wyżej - powiedział Peszko na łamach "Kanału Sportowego".
- Dobrze wiem, co tam się dzieje od środka - tam jest jedna wielka katastrofa finansowa. Armagedon. Jacyś prywatni deweloperzy chcą przejąć ten klub. Nie wiem czy oni wystartują na wiosnę - dodał były reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Błysk byłego piłkarza Barcelony! Fantastyczny gol