Sensacja. Tak należy traktować domową porażkę FC Barcelony w domowym meczu z CD Leganes. Goście wygrali 1:0, a jedyną bramkę już w 4. minucie gry zdobył Sergio Gonzalez.
Gorąca dyskusja na temat przyczyn klęski "Dumy Katalonii" toczyła się w studiu programu "El Chirguito". Część ekspertów dowodziła, że należy ich szukać w rozczarowującym występie skrzydłowych. Inaczej na sprawę patrzył gospodarz show, Jota Jordi. Dziennikarz jednoznacznie wskazał, że w jego opinii winę ponosi przede wszystkim Robert Lewandowski.
Polski napastnik zmarnował bowiem kilka znakomitych okazji na zdobycie gola. Najlepszą miał w 10. minucie, gdy z czterech metrów uderzył wprost w bramkarza Leganes, Marko Dmitrovicia. Ostatecznie występ zakończył w 66. minucie. Zastąpił go Ferran Torres.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wszyscy łapali się za głowy. Co on zrobił?!
- Mówicie o Yamalu... Ale to Lewandowski nie strzelił gola, którego musiał strzelić. Barça zrobiła to, co powinna: trzy razy zostawiła Lewandowskiego samego przed bramkarzem. Nie obchodzi mnie, czy akcja była przeprowadzona skrzydłem, czy środkiem pola. Trzy razy zostawili go przed Dmitroviciem i za każdym razem strzelił w bramkarza - niemal krzyczał Jordi, polemizując z innymi obecnymi w studiu ekspertami.
W pewnym momencie dziennikarz nawet wstał ze swojego krzesła i kopnął piłkę. Chciał w ten sposób zademonstrować, jak proste zadanie miał jego zdaniem 36-letni Polak. Jego wypowiedź rozpętała kłótnię, a jeden z ekspertów zwrócił uwagę, że Jordi do niedawna wychwalał snajpera Barcelony.
- Kiedy Lewandowski strzela gole, mówię, że jest najlepszy. Ale od pięciu meczów nie jest w dobrej formie. A Barca nie przegrała z powodu Yamala, Flicka czy gry na skrzydłach, ale dlatego, że nie wykorzystała stuprocentowych okazji - odbił piłeczkę zdenerwowany dziennikarz. Poniżej znajduje się nagranie przedstawiające fragment opisanej kłótni.