W ostatnich dniach światem wstrząsnęły dwie katastrofy lotnicze. W środę (25.12) samolot linii Azerbaijan Airlines został omyłkowo ostrzelany z terytorium Rosji. Maszyna rozbiła się na w pobliżu kazachskiego miasta Aktau. Zginęło 38 jej pasażerów, a kolejnych 29 odniosło rany.
Jeszcze bardziej tragiczny jest bilans niedzielnego (29.12) wypadku na lotnisku w południowokoreańskim Muan. Sunący z dużą prędkością po pasie startowym samolot Jeju Air zderzył się z betonową ścianą, co doprowadziło do potężnej eksplozji. Życie straciło 179 osób. Przeżyło jedynie dwóch członków obsługi.
W 1998 roku chwile grozy przeżyła też reprezentacja Polski w piłce nożnej. Kadra prowadzona przez Janusza Wójcik wracała ze zgrupowania w Ameryce Południowej. Lot powrotny odbywał się na trasie Santiago de Chile - Madryt.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co to był za gol! "Stadiony świata"
Szczegóły w 2018 roku opisał Sebastian Staszewski w książce "Tajemnice kadry". Dziennikarz relacjonował, że maszyna znajdowała się nad Andami, gdy nagle zaczęła spadać. Samolot pikował przez prawie 1000 metrów. "Większość pasażerów zawisła na pasach. Ci, którzy nie zdążyli ich zapiąć, uderzali głowami w sufit" - czytamy w relacji. Na szczęście piloci w ostatniej chwili opanowali sytuację. Skończyło się na strachu.
Na pokładzie maszyny znajdował się Cezary Kucharski. Były agent Roberta Lewandowskiego w czasie kariery piłkarskiej występował na pozycji napastnika. Dla reprezentacji Polski rozegrał 17 spotkań, w których strzelił trzy bramki. W niedzielny (29.12) wieczór podzielił się swoimi wspomnieniami z tego feralnego lotu.
"Leciałem tym samolotem z Santiago de Chile do Madrytu i potwierdzam te chwile grozy! Modliłem się i w duchu żegnałem się z bliskim" - napisał, udostępniając fragment książki Staszewskiego.
Dodajmy, że reprezentacja Polski już bez żadnych dodatkowych przygód dotarła do Madrytu. Tam przesiadła się w kolejny samolot i szczęśliwie wróciła do Warszawy. Dramatyczne zdarzenie nad Andami zostawiło jednak trwały ślad w psychice niektórych pasażerów. Członek kadry Wójcika Tomasz Łapiński po latach przyznawał, że nabawił się wówczas aerofobii - lęku przed lataniem.
- Leciałem później jeszcze kilka razy, kiedy była absolutna konieczność. Na przykład z reprezentacją Polski do Anglii i Szwecji. Wiedziałem jednak, że bezproblemowe latanie w moim przypadku się skończyło. Właściwe ostatni raz w powietrzu byłem chyba właśnie przy okazji meczu kadry w Londynie. Od tego czasu nie wsiadam do samolotu - mówił były piłkarz i obecny ekspert Polsatu w Sport w programie "Ani słowa o futbolu".