Kanonada strzelecka w Poznaniu. Niesamowita majówka w wykonaniu "Kolejorza"

PAP / Jakub Kaczmarczyk / piłkarze Lecha Poznań
PAP / Jakub Kaczmarczyk / piłkarze Lecha Poznań

Takiego koncertu przy Bułgarskiej nie było już dawno. Lech Poznań zagrał na miarę mistrza kraju i to właśnie dzięki sobotniej wygranej wciąż pozostał w grze o najważniejsze trofeum. "Kolejorz" rozbił Puszczę Niepołomice aż 8:1!

Przed sobotnim spotkaniem drużyna Lecha Poznań znalazła się w sporych tarapatach. Raków Częstochowa zwyciężył w Mielcu i chwilowo powiększył swoją przewagę w tabeli, a trener Niels Frederiksen w meczu z Puszczą nie mógł skorzystać z trójki kluczowych zawodników - Patrika Walemarka, Radosława Murawskiego i Bartosza Salamona.

Z wymienionej trójki jedynie Salamon trenował w tygodniu z drużyną, ale w jego przypadku nie było mowy o występie, który mógł jedynie pogorszyć sytuację zdrowotną zawodnika w końcówce sezonu.

ZOBACZ WIDEO: Fenomenalna bramka z rzutu wolnego. 17-latek zadziwił świat

Do stolicy Wielkopolski przyjechał w dodatku rywal, który aktualnie "walczy o życie" w PKO Ekstraklasie i już w domowym starciu z Pogonią Szczecin pokazał, jak bardzo niebezpieczny może być nie tylko przy dobrze znanych stałych fragmentach gry.

Niebiesko-biali postanowili od początku ruszyć bardzo bezpośrednio, a pomógł w tym geniusz Aliego Gholizadeha, który już w 4. minucie otworzył wynik kapitalnym, technicznym uderzeniem w samo okienko. Nie dało się tego lepiej wykończyć.

Reprezentant Iranu rozegrał w sobotni wieczór swój najlepszy mecz w barwach "Kolejorza", co potwierdził zaledwie po kwadransie spędzonym na boisku. To właśnie wtedy po znakomitej akcji drużynowej, Gholizadeh przejął piłkę na skraju pola karnego, a następnie wkręcił w murawę dwóch przeciwników i znów pokonał Kewina Komara.

Puszcza mogła jedynie rozłożyć ręce z bezradności i przyglądać się temu, co jeszcze do zaproponowania mają gospodarze. A Lech? Ruszył po swoje, a pierwsze 15 minut meczu zamknął trzecią bramką w wykonaniu Mikaela Ishaka.

Taki scenariusz zapowiadał absolutny pogrom, ale chwilowo do głosu doszli też goście. Jeśli kibice w Poznaniu mieli obejrzeć strzelecką kanonadę, to podopieczni Tomasza Tułacza chcieli mieć w tym swój udział. Fantastyczną bramkę z dystansu zdobył Jani Atanasov i "Żubry" złapały delikatny kontakt.

Niepołomiczanie w krótkim czasie stworzyli sobie kilka dogodnych sytuacji i lechici mogli błyskawicznie spaść z nieba do piekła, ale lepszy okres przyjezdnych postanowił przerwać Afonso Sousa. Portugalczyk zrobił sobie najlepszy możliwy prezent z okazji 25. urodzin i świetnym uderzeniem zdjął pajęczynę z okienka bramki Kewina Komara.

Po chwili piłka znów wylądowała w siatce 21-letniego bramkarza. Dośrodkowanie w pole karne Aliego Gholizadeha po rykoszecie trafiło wprost na głowę Afonso Sousy, który również zgromadził w tym spotkaniu dublet - swój trzeci już w barwach Lecha Poznań.

W przerwie trener Tułacz dokonał zmian w defensywie i w drugą połowę nieco lepiej weszli zawodnicy Puszczy. Nie mieli oni już nic do stracenia w pojedynku z rozpędzonym "Kolejorzem" i Bartosz Mrozek miał nawet trochę pracy, ale dwukrotnie popisał się skuteczną interwencją.

Lechici byli jednak tego dnia niczym król Midas - każde celne uderzenie na bramkę Puszczy okazywało się tym złotym strzałem, poprawiającym rezultat.

Najpierw piłkę za linię obrony otrzymał Mikael Ishak i z zimną krwią pokonał golkipera gości, a następnie po znakomitym kontrataku sam na sam z bramkarzem wybiegł piekielnie szybki Daniel Hakans. Fin nie kończył akcji strzałem, ale zaczekał na Kornela Lismana, który dzięki uprzejmości swojego kolegi mógł cieszyć się debiutanckim trafieniem w Lechu. Poznaniacy bawili się w najlepsze.

Po siódmym golu sztab szkoleniowy Lecha pozwolił sobie na zmiany w wyjściowej jedenastce, wpuszczając m.in. głębokich rezerwowych. To nie zmieniło jednak absolutnie nic w grze Lecha, który do ostatniego gwizdka szukał kolejnych trafień.

Udało się Dino Hoticiowi, który pozazdrościł swoim partnerom pięknego gola i także postanowił dołożyć swoją nominację do bramki kolejki. Bośniak od razu po przyjęciu piłki przed polem karnym, oddał strzał z półobrotu i huknął w samo okienko.

Lech wysłał bardzo ważny sygnał do Częstochowy. W Poznaniu nie składają broni, pokazując to szczególnie w takim meczu. Licznik bramek przy końcowym gwizdku zatrzymał się łącznie na dziewięciu. To z pewnością jedno z historycznych spotkań na boiskach naszej ligi.

Lech Poznań - Puszcza Niepołomice 8:1 (5:1)
1:0 - Ali Gholizadeh 4'
2:0 - Ali Gholizadeh 14'
3:0 - Mikael Ishak 16'
3:1 - Jani Atanasov 21'
4:1 - Afonso Sousa 32'
5:1 - Afonso Sousa 35'
6:1 - Mikael Ishak 56'
7:1 - Kornel Lisman 64'
8:1 - Dino Hotić 82'

Składy:

Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Wojciech Mońka, Antonio Milić, Michał Gurgul - Antoni Kozubal (61. Dino Hotić), Filip Jagiełło - Ali Gholizadeh (61. Kornel Lisman), Afonso Sousa (70. Sammy Dudek), Daniel Hakans (79. Bryan Fiabema) - Mikael Ishak (70. Mario Gonzalez)

Puszcza: Kewin Komar - Piotr Mroziński, Dawid Szymonowicz, Artur Craciun (46. Łukasz Sołowiej), Dawid Abramowicz (46. Roman Jakuba) - Jakub Serafin (67. Jakov Blagaić)  Konrad Stępień - Mateusz Stępień (46. Mateusz Radecki), Jani Atanasov (67. Jakub Stec), Antoni Klimek - Mateusz Cholewiak

Żółte kartki: brak

Sędzia: Karol Arys (Szczecin)

Komentarze (15)
avatar
Beautyfullbool
4.05.2025
Zgłoś do moderacji
24
0
Odpowiedz
Ustawka? 
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
4.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Grzesiu, były wyższe zwycięstwa niż 9-0, bo choćby rekordowe Wisła - TKS 15-0 czy Legia - Wisła 12-0. Nie sugeruj się TM, które liczy tylko od kilku dekad. 
avatar
Ires
4.05.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lech ostatnio tyle bramek, a nawet więcej wbijał w 1949 i 1950 ;D zaś w ekstraklasie prym chłopców do bicia wiedzie Pogoń Szczecin która w 2003 r straciła 9 bramek w meczu z Górnikiem ;D 
avatar
MO08Q1
4.05.2025
Zgłoś do moderacji
6
3
Odpowiedz
Polska piłka nożna to syf 
avatar
Nawróćcie sie
4.05.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dobry mecz Goli zadka 
Zgłoś nielegalne treści