Inaki Pena miał nadzieję na regularne występy po kontuzji Marca-Andre ter Stegena. Trener Hansi Flick deklarował wówczas: "Inaki Pena jest naszym numerem jeden", nawet gdy Wojciech Szczęsny trenował już w ośrodku Ciutat Esportiva. Niestety dla niego, sytuacja szybko się zmieniła i Pena ponownie stał się rezerwowym.
Ostatni raz bronił bramki Barcelony 18 stycznia przeciwko Getafe. Od tego czasu nie pojawił się na boisku ani na minutę.
Jak podaje sport.es, przed meczem z Villarrealem (2:3) Flick rozważał wystawienie składu złożonego z wychowanków, ale ostatecznie zdecydował się na Ter Stegena oraz kluczowych graczy jak Lewandowski i Raphinha. W ostatnim meczu sezonu z Athletic Bilbao nie zanosi się na zmianę tej tendencji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bomba w samo okienko. To po prostu trzeba zobaczyć!
Relacje Peni z trenerem pogorszyły się po jego spóźnieniu na odprawę przed półfinałem Superpucharu Hiszpanii. Flick zdecydował wtedy o postawieniu na Szczęsnego, a na pytania Peni odpowiedział: "Szczęsny jest teraz naszym numerem jeden". Zawodnik ma kontrakt do 30 czerwca 2026 roku, ale rozważa zmianę otoczenia.
Jego pensja, przekraczająca dwa miliony euro rocznie, stanowi obciążenie dla budżetu klubu. Kilka drużyn, w tym Valencia CF i Celta Vigo, wyraziło zainteresowanie, lecz wysokie wynagrodzenie jest przeszkodą. Nowy agent Peni, Arturo Canales szuka rozwiązań, w tym ewentualnego wypożyczenia lub obniżenia pensji.
Ostatnie miesiące były dla Peni trudne również poza boiskiem. Śmierć ojca i narodziny pierwszego dziecka w krótkim czasie wpłynęły na jego kondycję psychiczną. Z pomocą rodziny i bliskich stara się odzyskać równowagę i wrócić do regularnej gry.