We wtorek poznamy nazwiska zawodników powołanych na czerwcowe mecze z Mołdawią i Finlandią. Czy Michał Probierz zaskoczy i postawi na nieoczywistych zawodników?
W zakończonym w sobotę sezonie w polskiej Ekstraklasie ze świetnej strony pokazał się Oskar Repka z GKS-u Katowice. Już jakiś czas temu wymieniało się go w gronie potencjalnych kadrowiczów.
- Na razie mam zaplanowane wakacje, ale reprezentacja jest marzeniem każdego zawodnika. Robię, co mogę, żeby tam się dostać - mówi Repka w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Nie miałem żadnych sygnałów. Czy będę zaskoczony? Nie powiedziałbym. Będę gotowy - zapewnia Repka.
26-latek występuje na pozycji defensywnego pomocnika, która często jest niedoceniana.
- Zgadzam się. Często nie widać pracy, którą się wykonuje, choćby rozpoczęcia akcji, które napędza drużynę do ataku. Widzi się tylko fazę końcową. Aczkolwiek jeśli ktoś zna się na futbolu, to pewnie zauważy co robię - mówi Repka.
ZOBACZ WIDEO: Ależ to były emocje! Zobacz reakcje Flicka na gole w El Clasico
- Czy czułem się niedoceniany? Nie, ja robię swoje i nie patrzę na innych. Wiem kiedy gram źle, a kiedy dobrze. Mam też odpowiednie osoby dookoła, które powiedzą mi prawdę. Do mojej osoby było sporo znaków zapytania, ale myślę, że udowodniłem i pokazałem na co mnie stać - podkreśla.
Dobra forma to jednak nie tylko spekulacje o powołaniu do reprezentacji Polski, ale też o zagranicznym transferze.
Zresztą już zimą niewiele brakowało, by Repka trafił do węgierskiego Ujpestu. Temat był bardzo zaawansowany, jednak wysypał się na ostatniej prostej. Co więcej, Repka przedłużył kontrakt z GKS-em do 30 czerwca 2027 roku z opcją przedłużenia. Nie można jednak wykluczyć, że latem coś się wydarzy.
- Na dziś jestem w drużynie GKS-u, mam ważny kontrakt i tyle. Rozpoczynam wakacje - mówi Repka.
Nie mogliśmy nie skorzystać z okazji i nie zapytać o tzw. aferę premiową.
Mecz w Gdańsku miał dużo mniejszą wagę od tego, który był rozgrywany tydzień wcześniej. Wówczas GKS grał na własnym boisku z walczącym o mistrzostwo Lechem Poznań. Pojawiło się sporo głosów, że do Katowic napłynęły - nazwijmy to - wyrazy wsparcia z Częstochowy i było to szeroko komentowane w środowisku jako nieczyste zagranie.
- Śmieszyły mnie te głosy. Sami się z tego nabijaliśmy w szatni. Ludzie wymyślają różne rzeczy i zawsze sobie coś dopowiedzą - powiedział Repka.
- Naszym celem było szóste miejsce. Powiedzieliśmy sobie w szatni, że po to idziemy. Z Lechem nie udało się wygrać, choć byliśmy blisko. Jesteśmy sportowcami i zawsze chcemy wygrywać, niezależnie od tego, czy gramy z Lechem czy Lechią, czy kimkolwiek innym - zakończył zawodnik GKS-u Katowice.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty