Robert Lewandowski podjął decyzję o zawieszeniu swojej kariery w reprezentacji Polski. Powodem jest zmiana kapitana drużyny narodowej, którą ogłosił selekcjoner Michał Probierz.
Przypomnijmy, że w niedzielę, 8 czerwca, Polski Związek Piłki Nożnej poinformował, że nowym kapitanem reprezentacji Polski został Piotr Zieliński. Decyzję tę przekazał osobiście Michał Probierz, informując o niej zarówno Roberta Lewandowskiego, jak i całą drużynę oraz sztab szkoleniowy.
Cezary Kucharski, były agent Roberta Lewandowskiego przyznał dla meczyki.pl, że spodziewał się takiego ruchu ze strony napastnika FC Barcelony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: To był niesamowity wyścig. Piłkarze zmierzyli się z bolidem
- Widzę w tym wszystkim duży infantylizm i niedojrzałość - ocenił. - Powiem więcej: sądzę, że tą decyzją Lewandowski spowodował, że więcej w tej kadrze nie zagra - przyznał.
Krótko po ogłoszeniu decyzji przez PZPN, Robert Lewandowski opublikował wpis w mediach społecznościowych, w którym wyraził swoje niezadowolenie.
"Biorąc pod uwagę okoliczności i utratę zaufania do selekcjonera reprezentacji Polski postanowiłem do czasu kiedy jest trenerem zrezygnować z gry w reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że będzie dane mi jeszcze zagrać dla najlepszych kibiców na świecie" - napisał na Instagramie.
- Sądzę, że Michał Probierz widział, że traci szatnię. Widział wewnątrz, że atmosfera nie jest sprzyjająca motywacji, determinacji, po tym co "Lewy" i jego otoczenie wyczyniało w ostatnim czasie. (...) Moim zdaniem tego wszystkiego było za dużo. Sądzę, że Probierz chciał zbudować swoją pozycję w szatni u piłkarzy - dodał Kucharski.
Przypomnijmy, że Cezary Kucharski i Robert Lewandowski współpracowali przez wiele lat. To Kucharski przeprowadzał wielki transfer "Lewego" do Borussii Dortmund w 2010 roku. Był agentem Lewandowskiego i dbał o jego piłkarską przyszłość. Teraz żyją we wrogich stosunkach, a sprawa ich sporu wylądowała w sądzie.
Poprzedni agent piłkarza domagał się wypłacenia pieniędzy za współpracę, z kolei później druga strona oskarżyła byłego współpracownika o szantaż. Dowodem w tej sprawie miały być nagrania rozmów "Lewego", których autentyczność podważa 52-latek. Pojawił się jednak spory problem z ich analizą.