Mecz do zapomnienia dla trenera Lecha. "Wygraliśmy i reszta nie ma znaczenia"

WP SportoweFakty / Michał Jankowski / Niels Frederiksen
WP SportoweFakty / Michał Jankowski / Niels Frederiksen

Lech Poznań zwyciężył 1:0 w rewanżowym starciu z islandzkim Breidablik. Wynik okazał się znacznie lepszy niż gra, ale trener Niels Frederiksen po meczu nie chciał nawet skupiać się na tym, jak to spotkanie wyglądało.

Mistrzowie Polski pomimo ogromnej przewagi z pierwszego spotkania, postawili sobie za cel, aby za wszelką cenę wygrać w rewanżu. Już nie awans był w tym momencie najważniejszy, bo udało się go zapewnić w Poznaniu, ale przede wszystkim punkty do krajowego rankingu oraz pewność siebie budowana po kolejnej wygranej.

Duński szkoleniowiec w krótkich słowach podsumował drugi mecz z Breidablik. W zasadzie nie miał zamiaru odnosić się do przebiegu spotkania.

ZOBACZ WIDEO: Przerażające sceny w trakcie meczu. Piłkarze padli na murawę

- Chcieliśmy sięgnąć po zwycięstwo i to nam się udało. Reszta aspektów nie ma tak naprawdę wielkiego znaczenia dla mnie. Daliśmy szansę gry innym zawodnikom, chwilami na nowych pozycjach i to także zdało egzamin - mówił podczas briefingu prasowego Niels Frederiksen.

Trener skomentował postawę kilku zawodników, którzy w środowym spotkaniu otrzymali swoją szansę i rozegrali pełne 90 minut. Jednym z takich piłkarzy był krytykowany po meczu w Gdańsku, Timothy Ouma.

- W pierwszej połowie w moim odczuciu zaprezentował się nieźle, odbierał sporo piłek i wykonał sporo podań. W drugiej części miałem wrażenie, że spuścił nieco z tonu pod kątem fizycznym, ale to też jest całkiem naturalne w przypadku młodych zawodników - ocenił trener.

Ponownie w wyjściowym składzie zameldował się Bryan Fiabema, który w barwach Lecha Poznań rozegrał już 34 mecze. Norweg ani razu nie wpisał się na listę strzelców, a przecież mowa tu o napastniku. Cierpliwość kibiców względem tego gracza skończyła się już dawno, ale Frederiksen zdaje się wciąż wierzyć w tego piłkarza.

- Wykonał sporo takich wbiegnięć za linię obrony i one były dla nas przydatne. Oczywiście osobną kwestią pozostaje finalizacja, która musi być lepsza, ale uważam, że był dzisiaj naszym niezłym punktem. W drugiej połowie już jako napastnik prezentował się w inny sposób. Nie było łatwo mu nawiązać więź z innymi zawodnikami, aczkolwiek wykonywał dobrą pracę w grze bez piłki i tego też oczekuję po swoich piłkarzach - wyjaśnił szkoleniowiec "Kolejorza".

Jednym z najlepszych zawodników na boisku był 18-letni Wojciech Mońka. Był to dla niego pierwszy mecz w tym sezonie, ale gdy już pojawił się na placu gry, to dość szczelnie zabezpieczał defensywę mistrzów Polski. Momentami za bardzo dawał się wkręcać w murawę Aronowi Bjarnasonowi, ale Islandczyk w pierwszej połowie musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Stoperowi Lecha grało się już wtedy dużo łatwiej.

- Wykonuje dobrą robotę na treningach i chciałem, by złapał rytm meczowy. Po pokazaniu swoich umiejętności na boisku udowodnił, że zasłużył na taką szansę. Szczególnie zadowolony byłem z drugiej połowy w jego wykonaniu, w której pokazał się nie tylko z mocnej strony w defensywie, ale także w rozegraniu od tyłu - pochwalił go Frederiksen.

Na szczęście "Kolejorz" wraca do Poznania bez kolejnych urazów, których w drużynie jest już zdecydowanie za dużo. Wątpliwości budziła sytuacja z Gislim Thordarsonem, który kwadrans przed końcem spotkania opuszczał boisko z lekkim grymasem. Komentatorzy TVP Sport sugerowali, że przyczyną może być uraz, ale zaprzeczył temu sam trener.

- Gisli otrzymał cios w nogę od przeciwnika i to bardziej w celach prewencyjnych postanowiliśmy go zmienić. Mógł pozostać na boisku, ale to była nasza decyzja żeby go oszczędzić - wytłumaczył.

Na Islandię nie poleciał z drużyną Bartosz Salamon. W mediach społecznościowych pojawiały się nawet plotki o jego odejściu, którym zawodnik sam zaprzeczył. Głos w tej sprawie zabrał również Niels Frederiksen, który podał przyczynę nieobecności 34-latka.

- On jest mniej więcej gotowy, by znaleźć się w kadrze meczowej, ale to jest właśnie "mniej więcej", czyli nie na sto procent. Dbam o to, żeby był przygotowany. Przez ostatnie 4-5 dni był poddawany takiemu specjalnemu leczeniu poza Poznaniem, żeby być w pełnej dyspozycji. Czekamy na jego powrót - wyjaśnił Duńczyk.

Następnym rywalem Lecha Poznań w el. Ligi Mistrzów będzie FK Crvena zvezda Belgrad. Pierwszy mecz rozegrany zostanie w stolicy Wielkopolski 6 sierpnia o godz. 20:30. Szkoleniowiec niebiesko-białych w kilku słowach przedstawił, nad czym będzie musiał popracować jego zespół przed nadchodzącym starciem z Serbami.

- Będziemy musieli być lepsi w obronie, lepsi w fazach przejściowych. To są rzeczy, której wymagają poprawy, ale ciężko wskazać taki dokładny poziom, na który będzie trzeba wskoczyć w tych spotkaniach. Kluczem będzie wyeliminowanie naszych mankamentów - zapowiedział trener.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści