Piłkarze Lechii Gdańsk i Motoru Lublin dali show. W poniedziałkowym meczu 4. kolejki PKO Ekstraklasy padł remis 3:3, a cudowne gole strzelili Ivo Rodrigues i Bartosz Wolski. Mieliśmy mnóstwo zwrotów akcji i kapitalną dramaturgię. Nie zabrakło też oczywiście prostych błędów w obronie. Wszystko to działo się na oczach prezydenta Karola Nawrockiego, który pojawił się na trybunach.
W tym sezonie w Gdańsku kibice raczej nie mogą narzekać na nudę. W meczu Lechii z Lechem Poznań 3:4, teraz 3:3 w rywalizacji Lechii z Motorem. Dwa spotkania i trzynaście bramek. Znamy stadiony w Polsce, na których dzieje się trochę mniej.
Lechia ruszyła bardzo mocno i już w 3. minucie wyszła na prowadzenie. Bohdan Wjunnyk strzelił najłatwiejszego gola w życiu, dobijając piłkę do bramki po uderzeniu Tomasa Bobcka. Była też próba Rifeta Kapicia, gdy kapitalnie bronił Ivan Brkić.
W końcu jednak Motor zaczął dochodzić do głosu. No i zrobił się spektakl, choć głównie ze względu na kardynalne błędy w obronie. Wyrównał Karol Czubak, który nic sobie nie robił z obecności Eliasa Olssona, kryjącego "na radar". Trzy minuty później było już 2:1 dla gości, bo Matus Vojtko stracił piłkę niedaleko pola karnego. Czubak to wykorzystał, wycofał futbolówkę przed "szesnastkę", skąd cudowny strzał oddał Ivo Rodrigues. Wydawało się, że to będzie bramka kolejki, ale...
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Spotkała Messiego. Reakcja Argentyńczyka hitem sieci
Po przerwie cudowne trafienie z rzutu wolnego zanotował Bartosz Wolski. Uderzył idealnie, nad murem.
To była bramka na 2:3, ponieważ i Motor nie ustrzegł się błędu. Był doliczony czas pierwszej części spotkania, gdy Herve Matthys stracił piłkę na własnej połowie. A skoro przechwycił ją Bobcek, który należy do czołowych napastników w Ekstraklasie, to można było z góry przewidzieć, co się wydarzy. Słowak ruszył na bramkę, położył jeszcze Brighta Ede i pokonał Brkicia.
To generalnie nie był najlepszy wieczór dla obrońców jednej i drugiej drużyny. Wspomniany Ede, który jest łączony z wielkim transferem do Chelsea, nie popisał się też w 79. minucie. Camilo Mena ograł go w dziecinny sposób, wbiegł w pole karne i uderzył między nogami Brkicia.
W końcówce gospodarze postawili już wszystko na jedną kartę. Ich nie interesował remis, chcieli pójść po pełną pulę, jednak Motor jakimś cudem był w stanie wybronić remis. Jeszcze w ostatniej minucie doliczonego czasu Lechia miała rzut wolny, ale o centymetry pomylił się Iwan Żelizko.
Lechia Gdańsk - Motor Lublin 3:3 (2:2)
1:0 Bohdan Wjunnyk 3'
1:1 Karol Czubak 38'
1:2 Ivo Rodrigues 41'
2:2 Tomas Bobcek 45+1'
2:3 Bartosz Wolski 53'
3:3 Camilo Mena 79'
Składy:
Lechia: Szymon Weirauch - Alvis Jaunzems, Maksym Diaczuk, Elias Olsson, Matus Vojtko - Camilo Mena, Rifet Kapić (69' Dawid Kurminowski), Iwan Żelizko, Bohdan Wjunnyk (59' Tomasz Neugebauer), Kacper Sezonienko (69' Mohamed Awadalla) - Tomas Bobcek (75' Michał Głogowski).
Motor: Ivan Brkić - Filip Wójcik (80' Paweł Stolarski), Herve Matthys, Bright Ede, Krystian Palacz (46' Filip Luberecki) - Michał Król, Jakub Łabojko, Bartosz Wolski, Ivo Rodrigues (69' Mathieu Scalet), Mbaye N'Diaye (61' Florian Xaxha) - Karol Czubak (80' Renat Dadasov).
Żółte kartki: Żelizko, Awadalla (Lechia) oraz Ivo Rodrigues, Ede (Motor).
Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok).