Kibice przecierali oczy ze zdumienia tydzień temu, kiedy Legia Warszawa poniosła sensacyjną porażkę 1:4 na terenie AEK-u Larnaka. Przed rewanżowym spotkaniem w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy "Wojskowi" znajdowali się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.
- Myślę, że najważniejsze jest, by Legia zdobyła bramkę w pierwszej połowie. Im czasu będzie mniej, tym przeciwnik będzie się czuł zdecydowanie lepiej i pewniej, a Legia będzie się spieszyła. Ważna jest pierwsza połowa i bardzo dobre wejście w mecz - zaznaczył w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Jóźwiak.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Spotkała Messiego. Reakcja Argentyńczyka hitem sieci
Podopieczni Edwarda Iordanescu nie tracili czasu i już w 11. minucie czwartkowego rewanżu wysunęli się na prowadzenie. Kolejny raz formą błysnął niezawodny w tym sezonie napastnik Legii Jean-Pierre Nsame.
Paweł Wszołek ruszył prawą stroną boiska i wypatrzył klubowego kolegę wbiegającego w pole karne. Nsame podłączył się do akcji, po czym dopełnił formalności, pakując piłkę do siatki. Poprzedni trener Legii Goncalo Feio próbował wypchnąć Kameruńczyka z klubu, lecz ten pod wodzą Iordanescu przeszedł ogromną metamorfozę.
Rumuński trener wystawił dwie "dziewiątki" w wyjściowym składzie i osiągnął swój cel. Pięć minut po golu Nsame na listę strzelców wpisał się również Mileta Rajović. Nowy zawodnik Legii wykorzystał asystę Wahana Biczachczjana, strzelając debiutanckiego gola przy Łazienkowskiej.