W 16. minucie kibice Legii Warszawa byli praktycznie w raju. Najpierw gola strzelił Jean-Pierre Nsame, później Mileta Rajović i gospodarze byli bardzo blisko odrobienia strat z Cypru.
Problem w tym, że legioniści nie poszli za ciosem. Stuprocentową szansę jeszcze w pierwszej połowie zmarnował Rajović, a po przerwie do głosu doszli goście. Zdobyli bramkę kontaktową, a następnie wybijali Legię z rytmu.
Ostateczny wynik 2:1 powoduje, że AEK Larnaka gra dalej w Lidze Europy, natomiast Legia spada do IV rundy eliminacji Ligi Konferencji.
- Nie jest łatwo wygrać mecz i jednocześnie być smutnym. Jesteśmy nieszczęśliwi, bo wierzyliśmy, że może stać się cud. W pewnym momencie wierzyliśmy, że to może się udać. Mieliśmy świetną sytuację, by strzelić gola na 3:0. Schodząc na przerwę z takim wynikiem wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej - mówił trener Edward Iordanescu na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Cristiano Ronaldo ciągle to ma. Ale przymierzył!
- Nie jestem wielkim fanem zmieniania systemu. Mieliśmy tylko półtora dnia, żeby się do tego przygotować, ale każdy zawodnik zrozumiał logikę tej decyzji. Zaczęliśmy z dwoma napastnikami, nie mieliśmy czterech bardzo ważnych zawodników, z czego trzech w środku pola. Chcieliśmy zacząć intensywnie i wszystko szło zgodnie z planem - mówił trener Legii.
Jednak w drugiej połowie legioniści wyraźnie opadli z sił. Pierwsza część kosztowała ich bardzo dużo. Nie udało się nic wskórać nawet w ostatnich dwudziestu minutach, gdy Legia grała z przewagą jednego zawodnika.
- Zaczęliśmy się męczyć i traciliśmy energię. Rozegraliśmy w tym sezonie dwa razy więcej meczów niż AEK. Rywale mieli też pełen tydzień na przygotowania, my musieliśmy grać mecz ligowy w miniony weekend. W tym aspekcie mieli nad nami przewagę - zaznaczył Iordanescu.
- Musimy dalej walczyć o Ligę Konferencji i jednocześnie skupić się na mistrzostwie Polski. To będzie ekstremalnie trudne wyzwanie, by się zregenerować na najbliższy mecz w Ekstraklasie - podsumował trener Iordanescu.