Pogoń Szczecin nie pokazała dużo ciekawego na stadionie Korony Kielce. Fakt, dochodziła do sytuacji podbramkowych, ale nie wykorzystała ani jednej z nich, a jednocześnie pozwalała na częste zagrażanie jej bramce. Skończyło się wynikiem 1:0 dla Korony po golu Dawida Błanika, byłego zawodnika zespołu ze Szczecina, po dośrodkowaniu Wiktora Długosza. Tym samym Portowcy zostali zatrzymani po wygranych 2:1 z Widzewem Łódź i 2:0 z Rakowem Częstochowa.
- To był dziwny mecz, otwarty z obu stron. Przez to było dużo strzałów i sytuacji podbramkowych. Okazało się jednak, że stworzyliśmy ich za mało, żeby przywieźć punkty z Kielc. Nieskutecznie goniliśmy wynik, ale widziałem u nas chęć odwrócenia rezultatu. Myślę, że był to mecz dobry do oglądania dla kibiców, ale dla nas smutny, bo przegraliśmy - mówi na konferencji prasowej Robert Kolendowicz, trener Pogoni.
- Były takie momenty, gdy nie poznawałem mojego zespołu. Popełniliśmy dużo błędów indywidualnych. Nieoczywistych i niesprokurowanych żadną presją. Nie widziałem ich tak wielu od dawna. Wiem, że jakość w moim zespole jest zdecydowanie lepsza. Na pewno będę to analizować, bo to mi się nie podobało. Te błędy nie pozwoliły kontrolować meczu - dodaje Kolendowicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie
Robert Kolendowicz pozwolił zadebiutować Rajmundowi Molnarowi, który jest kreowany na następcę Efthymisa Koulourisa w ataku Pogoni. - Miał jedną szansę na gola. To utalentowany piłkarz i będzie zdobywać dla nas bramki. Cieszę się, że zadebiutował, choć nie jestem zadowolony, że w przegranym meczu - komentuje trener.
Korona podtrzymała wysoką formę sprzed przerwy reprezentacyjnej, a kolejny komplet punktów pozwala zespołowi Jacka Zielińskiego zadomowić się w czołówce PKO Ekstraklasy. Na przykład nad Pogonią powiększył przewagę z punktu do czterech punktów.
- Trzecie zwycięstwo z rzędu bardzo cieszy. Tego chcieliśmy. Uważam, że zostało wywalczone w dobrym stylu, a oceny mogły być jeszcze wyższe, gdybyśmy wykorzystali szanse na drugiego gola w końcówce meczu. Summa summarum, zwycięzców się nie sądzi, choć zdaję sobie sprawę, że czegoś zabrakło, żeby "dobić Pogoń" - podsumowuje trener Zieliński.