Na początku rozmowy Henryk Kasperczak zaznaczył, że nie będzie komentował żadnych decyzji personalnych Franciszka Smudy, a także sensu wyjazdu reprezentacji Polski na turniej o Puchar Króla: - Nie chcę wypowiadać się na takie tematy, bo nie chcę z nikim polemizować. Ja jestem w trudnej pozycji, bo byłem kontrkandydatem Franza na stanowisko selekcjonera. Zaznaczam, że w pełni respektuje decyzję o wyborze jego, a nie mnie. I nie chcę, żeby wyszło na to, że Kasperczak znowu jest złośliwy czy gra w jakieś gierki.
Zapytany o ocenę drużyn przyszłych rywali Polski, czyli Tajlandii oraz Singapuru, były szkoleniowiec Górnika Zabrze stwierdził z rozbrajającą szczerością: - Nic na ich temat nie wiem, nie posiadam żadnej wiedzy. Nawet nie mam żadnych skojarzeń z piłkarzami Tajlandii czy Singapuru. Choć muszę powiedzieć, że w dzisiejszym futbolu już nie ma słabych drużyn.
- Chętnie natomiast powiem parę zdań na temat Duńczyków, których uważam za dobrą drużynę. Oni mają świetne szkolenie młodzieży i ich reprezentacja ciągle się rozwija. Przegraliśmy z solidną ekipą, która ma w swoich szeregach piłkarzy, którzy grają w naprawdę dobrych klubach europejskich - stwierdza popularny "Henri".
Były trener m.in. Lille czy Saint-Etienne uważa, że najgorsze w tym turnieju już za Polską i tłumaczy drużynę Smudy. Henryk Kasperczak uważa, że teraz będzie już tylko lepiej: - Z Danią mecz był wyrównany w pierwszej połowie, ale oni w przeciągu całego meczu prezentowali się lepiej. Mieli również to szczęście, że pierwsi strzelili bramkę w drugiej połowie - to też na pewno im pomogło...
- Fachowcy mówią, że słabsza postawa fizyczna naszych piłkarzy była też kwestią temperatury i zmęczenia po podróży. Więc może teraz będzie lepiej? - zastanawia się Kasperczak i po chwili kontynuuje: - Franek jest selekcjonerem i wie co robi, ja mu życzę jak najlepiej. A naszej reprezentuje kibicuję, jak wszyscy!