Reprezentacja Polski odniosła drugie z rzędu zwycięstwo i pokonała Nową Zelandię (1:0) w meczu towarzyskim rozegranym w Chorzowie. I to chyba najważniejsza wiadomość po sparingu Biało-Czerwonych.
Na kilka dni przed bardzo ważnym spotkaniem z Litwą w eliminacjach do mistrzostw świata selekcjoner Jan Urban zdecydował się oszczędzić kluczowych zawodników. Na ławce zasiedli m.in. Łukasz Skorupski, Jan Bednarek, Jakub Kiwior, Matty Cash, Bartosz Slisz czy Robert Lewandowski.
Z kolei szansę gry od pierwszej minuty otrzymali tacy gracze jak Jan Ziółkowski, dla którego był to debiut w seniorskiej reprezentacji Polski, Tomasz Kędziora, Kacper Kozłowski, Michał Skóraś, Jakub Piotrowski czy Krzysztof Piątek.
ZOBACZ WIDEO: Ktoś podszedł do niej na pogrzebie. Przykre, co usłyszała
W grze naszej drużyny dominował chaos, sporo było nieporozumień i błędów indywidualnych. Zwycięski gol to efekt znakomitej akcji Piotra Zielińskiego, który pokonał bramkarza rywali po efektownym strzale zza pola karnego. I był to jeden z nielicznych momentów godnych zapamiętania z 90 minut.
Rozczarowany grą, ale przede wszystkim "11" wystawioną przez Jana Urbana jest Tomasz Kłos. 69-krotny reprezentant Polski nie ukrywa, że liczył na zupełnie inny skład drużyny narodowej.
- Nic w tym meczu nie zobaczyłem - mówi wprost uczestnik mistrzostw świata z 2002 roku. - Powiem szczerze, że spodziewałem się zupełnie czegoś innego, zwłaszcza innego składu. Liczyłem, że selekcjoner podejmie próbę stabilizacji składu, zwłaszcza linii obrony. Niestety, wyszło takie pomieszanie z poplątaniem.
- Widać było ewidentnie, że trener chce oszczędzać najważniejszych piłkarzy na mecz z Litwą. Tylko czy my naprawdę musimy oszczędzać zawodników na mecz z Litwą? Trochę tego nie rozumiem, ale domyślam się, że selekcjoner wie więcej ode mnie, widzi zawodników z bliska - mówi nam były obrońca m.in. AJ Auxerre czy 1. FC Kaiserslautern.
Jego zdaniem kadra potrzebuje zgrania. - Nie mówię, że mieliśmy zagrać podstawową "11", ale ci piłkarze muszą się zgrywać, temu służą takie spotkania. Za moich czasów każdy piłkarz chciał grać w każdym meczu, także w sparingach. Trenerzy wystawiali dość optymalne składy, w drugiej połowie wprowadzani byli nowi, dostawali szansę. To budowało automatyzmy, tworzyło się zrozumienie, pewność.
Były piłkarz nie chciał indywidualnie oceniać zawodników. Powód?
Kłos: - Tak naprawdę po tym meczu nie wiem, czy mogę cokolwiek powiedzieć o piłkarzach. Jan Ziółkowski? Tak, zagrał nieźle, jestem jednak daleki od oceniania przydatności graczy po meczu towarzyskim. Zwłaszcza, że rywal grał na pół gwizdka, choć gdy zaatakował, to pojawiały się u nas błędy. Trzeba to potraktować jako przepracowaną jednostkę treningową.
Już w niedzielę Biało-Czerwoni zagrają w Kownie z Litwą. I jeśli chcą przybliżyć się do gry w barażach o udział w MŚ, muszą wywieźć z tego terenu trzy punkty.
- Cieszy wynik i to wszystko. Teraz gramy znacznie ważniejszy mecz, gdzie styl nie będzie ważny, tylko zwycięstwo i trzy punkty - podsumowuje.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty