Pewne jest, że Jagiellonia Białystok w najbliższym czasie będzie musiała radzić sobie bez Sławomira Abramowicza.
21-latek doznał kontuzji łokcia podczas treningu młodzieżowej reprezentacji Polski.
Początkowo pojawiały się informacje o przerwie 6-8 tygodni.
Trener Adrian Siemieniec na konferencji prasowej przed sobotnim meczem z Arką Gdynia został rzecz jasna zapytany o stan zdrowia swojego podstawowego bramkarza.
- Sławek przeszedł szereg badań. Rokowania są takie, że nie zdecydowaliśmy się jako klub na transfer medyczny. Nie chcę mówić o terminach, bo później człowiek staje się niewolnikiem swoich słów. Robimy wszystko, by wrócił jak najszybciej - powiedział trener Siemieniec.
- Dolna granica w przypadku Sławka to trzy tygodnie od momentu doznania kontuzji. Górna granica zależy od wielu czynników, m.in. rehabilitacji czy odczuć zawodnika. W absolutnie najgorszej wersji może się to wydłużyć do 6-8 tygodni. Teraz ktoś inny będzie musiał wejść do bramki i wziąć odpowiedzialność za zespół - dodał trener Siemieniec.
Nie chciał jednak zdradzić, kto będzie bronił w najbliższych meczach Jagiellonii (zaczynając od sobotniego z Arką Gdynia). Można przypuszczać, że będzie to Miłosz Piekutowski, który dotychczas był "dwójką".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znany raper zaskoczył Szczęsnego