Jednostronne widowisko w Londynie. W drugiej połowie grał tylko jeden zespół

PAP/EPA / NEIL HALL / Na zdjęciu: Gabriel
PAP/EPA / NEIL HALL / Na zdjęciu: Gabriel

Arsenal rozbił Atletico Madryt 4:0 w meczu 3. kolejki fazy ligowej Ligi Mistrzów. "Kanonierzy" wszystkie bramki zdobyli w drugiej połowie spotkania, nie pozostawiając podopiecznym Diego Simeone żadnych złudzeń.

W ramach 3. kolejki fazy ligowej Ligi Mistrzów lider angielskiej Premier League, Arsenal mierzył się z czwartym zespołem hiszpańskiej La Liga, Atletico Madryt. Przed meczem trener "Kanonierów" Mikel Arteta nie szczędził pochwał w stronę szkoleniowca zespołu gości Diego Simeone, określając go jako osobę, którą podziwia i od której wiele się uczy.

Argentyński trener Atletico z kolei nie szczędził... skarg do UEFA - przed oficjalnym treningiem jego zespołu, który odbył się na płycie stadionu, w szatni ekipy z Madrytu nie było ciepłej wody. Problem został rozwiązany w 40 minut, ale było za późno - zażalenie trafiło do federacji, a madrytczycy zakończyli trening przedwcześnie.

ZOBACZ WIDEO: Córka Szymona Kołeckiego nie wytrzymała. Popłakała się podczas walki

Już w 4. minucie londyńczycy mogli wyjść na prowadzenie. Strzał zza pola karnego oddał Eberechi Eze, piłka odbiła się od pleców Davida Hancko i trafiła w poprzeczkę bramki strzeżonej przez Jana Oblaka. Dobijał Declan Rice, jednak uderzenie wpuszczone w kozioł przeleciało nad poprzeczką.

Arsenal dominował, ale Anglikom brakowało skuteczności. Atletico w swoim stylu broniło nisko i czekało na możliwość wyjścia z kontratakiem, jednak taka okazja nie nadchodziła. W 18. minucie z kolei szansę na wyjście na prowadzenie mieli gospodarze - Ezę zagrał piłkę za plecy obrońców, dopadł do niej Bukayo Saka, ale Oblak świetnie skrócił kąt uderzenia kapitanowi "Kanonierów".

W 24. minucie prąd odcięło bramkarzowi Arsenalu - David Raya zupełnie niepotrzebnie wyszedł z bramki i zaczął kiwać przy linii bocznej. Atletico szybko wznowiło z autu i zanim Hiszpan zdążył wrócić między słupki, strzał oddał Julian Alvarez, jednak Argentyńczyk nie dokręcił piłki i w efekcie ta minęła bramkę gospodarzy.

W 36. minucie wydawało się, że "Kanonierzy" dopną swego. Rice odebrał piłkę w środku pola, zagrał do Saki, a ten wystawił do Viktora Gyokeresa, który trafił do siatki. Szwed znajdował się jednak na ofsajdzie. Do przerwy było 0:0, a mecz na Emirates Stadium nie zachwycał. W zupełnie innych nastrojach do szatni schodził inny angielski zespół, Manchester City, który po bramkach Erlinga Haalanda i Bernardo Silvy prowadził na wyjeździe z Villarrealem 2:0.

Tuż po zmianie stron genialnym strzałem zza pola karnego popisał się Alvarez, ale piłka tylko odbiła się od poprzeczki bramki strzeżonej przez Rayę. W 53. minucie Arsenal odpowiedział strzałem Gyokeresa z pola karnego po pięknym podaniu Martina Zubimendiego, jednak znów na posterunku był słoweński bramkarz gości.

Trzy minuty później "Kanonierzy" w końcu wpakowali piłkę do siatki. Dośrodkowanie Rice'a na bramkę strzałem głową w dolny róg bramki zamienił Gabriel Magalhaes. "Los Colchoneros" próbowali wyrównać w podobny sposób - do wrzutki z prawej strony dopadł Hancko, ale strzał Słowaka poszybował nad poprzeczką.

W 64. minucie było już 2:0. Świetną akcję ze środka pola przeprowadził Myles Lewis-Skelly, zagrał w pole karne do Gabriela Martinelliego, a Brazylijczyk strzałem z pierwszej piłki po długim słupku pokonał Oblaka, zdobywając swoją trzecią bramkę w tym sezonie Ligi Mistrzów.

"Kanonierzy" nie próżnowali i w 67. minucie strzelili gola numer trzy. Martinelli dośrodkował z lewej strony, strzał Eze trafił pod nogi Gyokeresa, a Szwed przełożył piłkę na prawą nogę i po rykoszecie od nogi Hancko trafił do siatki. Były napastnik Sportingu skompletował dublet już trzy minuty później. Kolejny raz doskonałą wrzutką, tym razem z rzutu rożnego, popisał się Rice, do piłki dopadł Gabriel Magalhaes, zgrał do Gyokeresa, a ten z najbliższej odległości umieścił piłkę w bramce.

Taki wynik utrzymał się już do samego końca. Atletico od uderzenia Alvareza z 48. minuty nie było w stanie w żaden sposób zagrozić bramce Arsenalu i zasłużenie przegrało aż 4:0. Manchester City z kolei dowiózł zwycięstwo 2:0 nad Villarrealem.

Arsenal - Atletico 4:0 (0:0)
1:0 - Gabriel Magalhaes 56'
2:0 - Gabriel Martinelli 64'
3:0 - Viktor Gyokeres 67'
4:0 - Viktor Gyokeres 70'

Składy:

Arsenal: David Raya - Jurrien Timber (82. Ben White), Willam Saliba, Gabriel Magalhaes (72. Cristhian Mosquera), Myles Lewis-Skelly - Declan Rice, Martin Zubimendi (73. Christian Norgaard), Eberechi Eze (73. Ethan Nwaneri) - Bakayo Saka, Viktor Gyokeres (82. Mikel Merino), Gabriel Martinelli

Atletico: Jan Oblak - Marcos Llorente, Jose Maria Gimenez (63. Alex Baena), Robin Le Normand, David Hancko, Giuliano Simeone (72. Antoine Griezmann), Pablo Barrios, Koke (63. Conor Gallagher), Nico Gonzalez (63. Matteo Ruggeri) - Alexander Sorloth (72. Thiago Almada), Julian Alvarez

Żółte kartki: Zubimendi (Arsenal) oraz Gimenez, Le Normand (Atletico)

Sędzia: Davide Massa (Włochy)

*

Villarreal - Manchester City 0:2 (0:2)
0:1 - Erling Haaland 17'
0:2 - Bernardo Silva 40'

Komentarze (1)
avatar
Dziad Parchaty
22.10.2025
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Powinni wywalić Simeone bo i tak już z nim nic więcej nie osiągnom 
Zgłoś nielegalne treści