W czwartek, w meczu 3. kolejki fazy ligowej Ligi Konferencji, Lech Poznań przegrał na wyjeździe z Rayo Vallecano 2:3. Jednak to nie wynik spotkania, a film zamieszczony w mediach społecznościowych mistrza Polski wywołał największe emocje. Na nagraniu pokazano szatnię gości na Estadio de Vallecas - bez światła w pokoju trenerów i ze stosem kolorowych, przypadkowych ręczników.
Wideo miało pokazać, jak wszystko wygląda... "od szatni", ale szybko wzbudziło kontrowersje, także w hiszpańskich mediach. Część kibiców uznała, że klub słusznie zwrócił uwagę na skromne warunki. Pojawiły się też głosy, że to brak szacunku wobec rywala z La Liga. Dyskusja w internecie przybrała na sile jeszcze przed rozpoczęciem spotkania.
ZOBACZ WIDEO: Bramkarz popisał się kapitalnym trafieniem w Argentynie
Po pomieszczeniach oprowadzał widzów Maciej Sypuła, który pełnił rolę narratora. W piątek postanowił zabrać głos w tej sprawie, publikując oświadczenie na platformie X. "Chciałbym tym wpisem ustosunkować się do tematu wiadomego wideo. Moim zamiarem nigdy nie było wyśmianie lub obrażanie naszych rywali" - rozpoczął pracownik Lecha.
Sypuła podkreślił, że nagranie miało jedynie pokazać atmosferę i charakter stadionu. "Podczas naszych wejść na żywo ze stadionów wiele razy podkreślałem, że naprawdę mi się on podoba, bo chociaż jest wiekowy, ma charakter i piłkarską duszę, a wczorajsza atmosfera to potwierdziła" - zaznaczył.
W dalszej części oświadczenia przyznał się do błędu. "Chciałem pokazać specyfikę miejsca, tak jak robimy to na każdym odwiedzanym stadionie, bo każdy ma swoje charakterystyczne i wyjątkowe elementy. Niestety, przyjąłem zdecydowanie zbyt swobodną i żartobliwą formę nagrania i wiem, że to był błąd" - wyjaśnił.
"Przeprosiłem za to osobiście wczoraj przed meczem przedstawicieli Rayo Vallecano i przeprosiny zostały przyjęte" - zakończył Maciej Sypuła.
Kiedyś grając w piłkę przebieralismy się w autobusie i nikt nie narzekał