Po ostatnim w tym roku spotkaniu reprezentacji Polski z Maltą (3:2) w eliminacjach do mistrzostw świata w 2026 roku kibice trzymali kciuki, żeby Biało-Czerwoni znaleźli się w 1. koszyku losowania, aby uniknąć potencjalnie trudnych rywali, takich jak Włochy lub Turcja.
Niestety, niezależnie od nas trafiliśmy do 2. koszyka, lecz w losowaniu poszczęściło nam się, ponieważ najpierw zagramy z Albanią - a nie Irlandią, Bośnią i Hercegowiną lub Kosowem - i w ewentualnym finale możemy zmierzyć się z Ukrainą lub Szwecją.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za sceny! Deszcz dał się we znaki... sędziemu
- Gdybyśmy mogli sobie wybrać przed losowaniem, kogo chcemy trafić, to absolutnie nie jest to złe zestawienie. Turcja czy Włochy stanowią trudniejszych przeciwników niż Ukraina lub Szwecja z założenia. Dlatego trafiliśmy względnie pozytywnie, mamy duże szanse z Albanią, ale również mamy szansę w potencjalnym finale. Istotną kwestią jest jednak to, gdzie zagramy - wyjaśnia w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Koźmiński, 45-krotny reprezentant Polski.
Jednak zamiast zastanawiać się, kto wyjdzie zwycięsko z zestawienia Ukraina - Szwecja, musimy pomyśleć o naszym potwierdzonym przeciwniku, czyli Albanii. Ze "Shqiperi" w ostatnich latach graliśmy często, na przykład w ramach eliminacji do mistrzostw Europy w 2024 roku.
Pierwszy mecz jako gospodarze wygraliśmy 1:0, a drugi jako goście przegraliśmy 0:2. Warto również dodać, że w ostatnich pięciu meczach Albańczycy przegrali tylko raz - z Anglią 0:2. Czego możemy spodziewać się w marcu?
- Na tym etapie jesteśmy faworytem i to na pewno nie ulega wątpliwości, natomiast to nie będzie spacerek. Gramy pierwsze spotkanie u siebie. To będzie nasza wartość dodana, bo łatwiej nam się gra jako gospodarz. Spodziewam się, że przejdziemy Albanię i wtedy pozostaje pytanie, z kim spotkamy się w drugiej rundzie - ze Szwecją czy z Ukrainą, a przede wszystkim gdzie zagramy - ocenia były obrońca.
- To też będą losować, ponieważ to bardzo istotne. Nie zakładam, że jeśli trafimy na Ukrainę, to oni będą chcieli grać w Polsce. Mamy więc trochę znaków zapytania, ale najpierw musimy przejść Albanię. To przeciwnik absolutnie w naszym zasięgu, aczkolwiek niedawno pokazał nam u siebie, że był zdecydowanie lepszy - dodaje nasz rozmówca.
W ostatnich pięciu meczach z Albanią aż cztery razy wygrywaliśmy, co na pewno stawia nas w roli faworyta. Dodatkowo kadra Jana Urbana będzie mogła liczyć na 12. zawodnika w postaci kibiców, którzy w każdym starciu świetnie dopingują Biało-Czerwonych.
- Lepiej grać w domu. Głównie dlatego, że logistycznie jest łatwiej, ponieważ mecz finałowy odbędzie się już trzy dni później. Co prawda te ewentualne podróże nie będą dalekie, więc dziś nie stanowią kłopotu, ale i tak wolałbym grać u siebie. Nie zakładam również, że jeśli trafimy na Ukrainę, to ona zdecyduje się zorganizować mecz w Polsce - podsumowuje Marek Koźmiński.
Mecz półfinałowy w barażach mistrzostw świata w 2026 roku przeciwko Albanii rozegramy na PGE Stadionie Narodowym w Warszawie lub Superauto.pl Stadionie Śląskim w Chorzowie. Zaplanowano go na 26 marca przyszłego roku o 20:45.
Olaf Kędzior, dziennikarz WP SportoweFakty
Mierny trener, który po tym nieudaczniku sygnecie wygląda i tak miernie.
W Górniku niewiele pokazał, choć człowiek dob Czytaj całość