Reprezentant Słowacji na celowniku Lecha Poznań

Lech Poznań po raz kolejny nie może porozumieć się z Piastem Gliwice w zakresie transferu zawodnika. W związku z tym działacze Kolejorza rozpoczęli rozmowy w sprawie pozyskania reprezentanta Słowacji - Jana Novaka.

W tym artykule dowiesz się o:

Lech Poznań nie znajduje nici porozumienia z Piastem Gliwice. Wcześniej władze obu klubów nie dogadały się w sprawie transferu Kamila Glika. Teraz upada temat Sebastiana Olszara. W obu przypadkach działacze Piasta nie chcieli pozbywać się swoich czołowych zawodników na pół roku przed wygaśnięciem kontraktów. Zażądali za swoich zawodników kwoty, które odstraszyły działaczy Lecha. I choć w grę wchodziła opcja podpisania kontraktu już teraz, a zawodnicy trafiliby na Bułgarską w lipcu, to Lech potrzebuje wzmocnień jeszcze przed rundą wiosenną. Stąd zmiana kursu i rozpoczęcie rozmów w zakresie pozyskania reprezentanta Słowacji - Jana Novaka.

Novak stylem gry porównywany jest do Roberta Lewandowskiego, dla którego byłby partnerem w formacji ataku Kolejorza. Novak uznawany jest za najlepszego napastnika ligi słowackiej. Jesienią strzelił 8 bramek z 15 swojej drużyny. Nie mogło to umknąć uwadze słowackim skautom Lecha Poznań. Po raz kolejny problemem mogą się jednak okazać finanse. Lech starał się o Słowaka już jesienią, jednak kwota 2-3 miliony euro podyktowana przez klub z Koszyc, odstraszyła znacznie poważniejszych kontrahentów niż Lech. Ostatecznie do transferu Novaka jednak nie doszło, mimo iż testował go między innymi angielski Birmingham. Teraz cena za Novaka to milion euro. Ta kwota również nie odpowiada działaczom Lecha. Działacze Kolejorza do ofensywy zamierzają przystąpić za kilka dni, kiedy zamknie się zimowe okienko transferowe dla klubów zachodnich. Lech będzie chciał wypożyczyć Novaka za 100 - 200 tysięcy euro i latem, jeżeli Słowak się sprawdzi, zdecydować się na transfer definitywny. Możliwe w letnim okienku transferowym jest odejście Lewandowskiego, więc nie powinno być problemów z zapłatą za transfer zawodnika.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Źródło artykułu: