Podopieczni trenera Fornalika nieco obawiali się gry na sztucznej murawie. Wydaje się, że niepotrzebnie, gdyż Ruch łatwo sięgnął po komplet punktów. Jak podkreśla piłkarz Niebieskich Wojciech Grzyb, najważniejszy dla jego zespołu jest fakt, że teraz będzie mógł trenować i grać na normalnej murawie. Z problemem nawierzchni narodowego stadionu rugby muszą sobie radzić piłkarze Arki. - Tak naprawdę to Arka jest w gorszej sytuacji, gdyż będzie musiała grać na tej sztucznej murawie co drugi tydzień. Cieszymy się, że przyszło nam rywalizować na świetnym boisku, ale od poniedziałku trenować będziemy już na normalnej murawie i jest to swoiste pocieszenie dla mnie. Co do wyniku, to mieliśmy sporo obaw w związku ze sztuczną murawą. Ale i tak jak na sztuczną jest naprawdę niezła. - twierdzi były kapitan chorzowskiego zespołu.
Kontuzji w tym meczu doznał strzelec pierwszej bramki dla gości Artur Sobiech. Wobec urazu piłkarz zmuszony był opuścić murawę w 74. minucie. Rodzi się przy tym pytanie, czy dolegliwość, jaka spotkała tego zawodnika, jest pokłosiem gry na sztucznej nawierzchni? - Sobiech prawdopodobnie skręcił staw skokowy, ale na chwilę obecną nie jesteśmy jeszcze tego pewni. Być może jest to również powiązane z kolanem. Zdaniem Artura uraz ten spowodowany jest grą na sztucznej murawie, natomiast przyznam szczerze, że nie wolno wszystkiego zwalać na karb tej murawy. Nawierzchnia jest w dobrym stanie, co prawda różni się sporo do naturalnej, ale jesteśmy piłkarzami i powinniśmy radzić sobie w każdych warunkach - przyznaje Wojciech Grzyb.
Świetna postawa podopiecznych trenera Fornalika w rundzie jesiennej zaowocowała 4. miejscem w tabeli tuż za poznańskim Lechem. Mimo wielu problemów w klubie, o jakich było ostatnio głośno, na boisku Niebiescy prezentują się doskonale. Do spotkania z Arką przystępowali w roli faworyta. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że przyjechaliśmy tutaj wygrać 3:0. Wręcz przeciwnie, pewne obawy były. Obserwowaliśmy Arkę podczas jej zgrupowania w Turcji i trzeba przyznać, że całkiem nieźle się tam prezentowała. Wygrywała sparingi z mocnymi rywalami. Niemniej jednak przyjechaliśmy tutaj w roli faworyta i to potwierdziliśmy, choć szczęście nam nieco sprzyjało. W pierwszej połowie Arka miała kilka sytuacji, ale dobrze spisywał się nasz bramkarz Krzysztof Pilarz. Z kolei my byliśmy zabójczo skuteczni. Najważniejsze, że trzy zasłużone punkty zawozimy na Śląsk - mówił Grzyb.
- Wiedzieliśmy, że Arka ma w przodzie dwóch silnych napastników, Przemysława Trytkę oraz pozyskanego niedawno Tshibambę. I to się w meczu potwierdziło. Przez całe spotkanie przepychali się oni z naszymi stoperami i kilka razy udało im się wyjść zwycięsko z tych pojedynków, a tym samym wypracować sobie klarowną okazję na strzelenie bramki - odpowiedział prawy obrońca Ruchu, zapytany o mocne punkty rywala.
Wielu ekspertów twierdziło, iż w rundzie wiosennej Ruch nie będzie już tym samym zespołem co jesienią. Problemy finansowe miały tym razem odbić się na dyspozycji drużyny. Fakt ten nie przeszkadza jednak podopiecznym trenera Fornalika, którzy liczą na sprawienie miłej niespodzianki na koniec sezonu. Jasno przy tym deklarują, że celem na tę rundę jest... jak najlepsze przygotowanie się do następnego meczu ligowego. - Myślimy tylko i wyłącznie o następnej kolejce i czkającym nas meczu. Już od poniedziałku będziemy się do niego przygotowywali. Co do celów, to nie mamy ich konkretnie sprecyzowanych i przy tym zostańmy - twierdzi Wojciech Grzyb. - Będziemy atakować z drugiego rzędu. Chcemy zamieszać w czołówce. Jeżeli się uda, to super. Jeżeli nie, to trudno. Gramy na luzie, co zresztą było widać w sobotę - dodaje.
Dobrą dyspozycję w meczu potwierdził golkiper Ruchu Krzysztof Pilarz, który świetnie zachował się w kilku sytuacjach, ratując swój zespół przed utratą bramek. - Krzysztof potwierdził swoją świetną dyspozycję z rundy jesiennej. Cieszymy się, że zagraliśmy na zero z tyłu. W tym sezonie to już nasz kolejny taki mecz - kończy prawy obrońca Niebieskich.