Od początku spotkania oba zespoły nie forsowały tempa. Wisła nie musiała atakować, bowiem w praktyce wynik osiągnięty w Grodzisku nie miał dla niej żadnego znaczenia. Było to zresztą widać po zestawieniu Białej Gwiazdy. Trener Maciej Skorża nie zabrał do Wielkopolski m. in. Marcina Baszczyńskiego i Marka Zieńczuka, a na ławce rezerwowych posadził Arkadiusza Głowackiego oraz Pawła Brożka.
Szkoleniowiec gospodarzy, Jacek Zieliński również nie posłał do boju optymalnego zestawienia, ale był do tego zmuszony, gdyż Pance Kumbev i Marek Sokołowski pauzowali za żółte kartki, natomiast awizowany w pierwszym składzie Radek Mynar doznał urazu podczas rozgrzewki i ostatecznie również nie zagrał. - Chciałbym bardzo, by Radek był gotowy do gry na spotkanie z Odrą Wodzisław, jednak szczerze mówiąc nie ma na to wielkich szans. Jego problemu z mięśniem nie da się raczej rozwiązać w trzy dni - powiedział po meczu Zieliński.
Doświadczonego Czecha zastąpił na boku obrony Bartosz Olejniczak, który do tej pory grywał w składzie biało-zielonych niezmiernie rzadko.
Pierwsze minuty wielkich emocji nie przyniosły. Lekką przewagę uzyskała Wisła, która nieco częściej utrzymywała się przy piłce i lepiej rozgrywała akcje w środku pola. Miejscowi natomiast nastawili się na grę z kontry. W 9. minucie Rafał Boguski próbował wykorzystać zbyt krótkie wybicie piłki przez Sebastiana Przyrowskiego i podjął próbę przelobowania golkipera Dyskobolii. Chybił jednak znacznie.
W 18. minucie po raz pierwszy zerwali się kibice Groclinu, bowiem w dość ekwilibrystyczny sposób uderzał Radosław Majewski. Strzał filigranowego pomocnika biało-zielonych był lekki, ale precyzyjny, co zmusiło Mariusza Pawełka do sporego wysiłku.
Podobnych prób po obu stronach było sporo, lecz za każdym razem piłka nie leciała w światło bramki lub też czujność zachowywali Pawełek i Przyrowski. Ten drugi znalazł się jednak w sporych opałach w 34. minucie, gdy Tomas Jirsak oddał niezwykle groźny strzał z ok. 12 metrów. Przyrowski bronił na raty, ale ostatecznie oddalił niebezpieczeństwo.
Gospodarze mieli jeszcze jedną znakomitą okazję do objęcia prowadzenia, jednak fatalnie zmarnował ją Piotr Rocki, który uwikłał się w indywidualny pojedynek z defensorami Białej Gwiazdy i był z góry skazany na porażkę. Tymczasem ze skrzydła w pole karne wbiegał zupełnie niepilnowany Piotr Piechniak i wystarczyło obsłużyć go podaniem.
W drugiej połowie obraz gry uległ zasadniczej zmianie. Teraz to Wisła czyhała na swojej połowie w oczekiwaniu na dobrą okazję do kontry, a gospodarze z upływem czasu zyskiwali coraz większą przewagę. Już w 47. minucie bliski szczęścia był Tomasz Jodłowiec, który świetnie zamykał dośrodkowanie Jarosława Laty z rzutu rożnego. Strzał głową środkowego obrońcy Groclinu okazał się minimalnie niecelny.
Dwadzieścia minut później niewiele brakowało również Rockiemu, który zdecydował się na indywidualną akcję i finalizował ją strzałem z ok. 20 metrów. Odchodząca piłka minęła jednak długi róg bramki Pawełka.
W międyczasie w polu karnym gospodarzy doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji. Niedoświadczony Olejniczak podjął dość ryzykowną próbę atakowania wślizgiem szarżującego Jeana Paulisty i nie trafił w piłkę. Wydawało się, że Wisła powinna egzekwować rzut karny, jednak sędzia Jarosław Żyro uznał, że obrońca Dyskobolii futbolówkę trącił i podyktował rzut rożny.
Ostatni kwadrans meczu to już nieustający szturm na bramkę Białej Gwiazdy. Podopieczni Jacka Zielińskiego byli jednak nieco niedokładni i mieli kłopot z wypracowaniem czystych sytuacji strzeleckich. Mogli za to dopiąć swego już w doliczonym czasie gry, gdy prawą stroną boiska przedarł się Olejniczak i dośrodkował po ziemi do Filipa Ivanovskiego. Macedończyk uderzał celnie z najbliższej odległości, ale Pawełek wykonał ofiarną interwencję i uratował swoją drużynę przed porażką.
Falowe ataki Groclinu w końcówce były o tyle uzasadnione, że Lech Poznań objął prowadzenie w Bytomiu, a taki obrót sprawy oznaczał, że Kolejorz wyprzedzi Dyskobolię w ligowej tabeli, jeśli ta nie pokona Wisły. Jacek Zieliński zapewniał jednak, że jego drużyna nie oglądała się na rywali. - Absolutnie nie nasłuchiwaliśmy wieści z Bytomia. Dobrze wiedzieliśmy, że jeśli wygramy dwa ostatnie mecze, to nikt nam nie odbierze pucharów - stwierdził szkoleniowiec Dyskobolii.
Biało-zieloni ostatecznie Wisły nie pokonali, ale wciąż są bliżej osiągnięcia celu, bowiem Polonia w ostatniej akcji meczu wyrównała stan rywalizacji z Lechem i poznaniacy również zainkasowali jedno oczko. A to oznacza, że mimo takiej samej ilości punktów, Dyskobolia wciąż wyprzedza Kolejorza w tabeli, gdyż legitymuje się lepszym bilansem bezpośrednich spotkań. Jeśli podopieczni Jacka Zielińskiego wygrają w ostatniej kolejce z Odrą Wodzisław, wynik meczu Lech Poznań - ŁKS Łódź nie będzie miał dla nich żadnego znaczenia.
Warto dodać, że starcie Groclinu z Wisłą to ostatni I-ligowy pojedynek na obiekcie w Grodzisku Wlkp. Dyskobolia debiutowała w ekstraklasie 9 sierpnia 1997 roku. Wówczas na stadion przy ul. Powstańców Chocieszyńskich przyjechał Widzew Łódź i zwyciężył 3:0 po trzech golach Jacka Dembińskiego.
Groclin Grodzisk Wlkp. - Wisła Kraków 0:0
Składy:
Groclin Grodzisk Wlkp.: Przyrowski - Olejniczak, Jodłowiec, Yunisoglu, Telichowski, Piechniak (46' Ivanovski), Świerczewski (46' Muszalik), Lato, Rocki (79' Ciarkowski), Sikora.
Wisła Kraków: Pawełek - Piotr Brożek, Cleber, Kokoszka, Diaz, Łobodziński (70' Głowacki), Cantoro, Jirsak, Paulista, Dudu (46' Niedzielan), Boguski (70' Paweł Brożek).
Żółte kartki: Jirsak, Kokoszka, Głowacki, Paweł Brożek (Wisła).
Sędzia: Jarosław Żyro (Bydgoszcz).
Widzów: 4000.
Najlepszy piłkarz Groclinu: Radosław Majewski.
Najlepszy piłkarz Wisły: Rafał Boguski.
Najlepszy piłkarz meczu: Radosław Majewski.