Paweł Sibik (trener Odry): - Cóż można powiedzieć po takim meczu? Powinno się tylko podziękować przeciwnikowi, który wygrał zasłużenie. Przez pierwsze 45 minut potrafiliśmy się jakoś przeciwstawić, a to jest za mało żeby wygrać na wyjeździe. Mamy już przykłady z innych meczy, gdzie strzelamy na Widzewie trzy bramki i przegrywamy, na Ruchu strzelamy dwie i przegrywamy. Czyli nasza bolączka jest dalej taka, że gramy słabo w defensywie i dzisiaj Cracovia obnażyła wszystkie nasze słabości.
Stefan Majewski (trener Cracovii): - Było to ostatnie spotkanie w Krakowie w tym sezonie, dlatego koniecznie chcieliśmy je wygrać. Myślę, że zespół przystąpił do meczu bardzo skoncentrowany z chęcią wygrania. Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji. Niestety w pierwszej połowie nam się to nie udało, udało się to w drugiej. I myślę, że wszyscy powinniśmy być zadowoleni - kibice, zawodnicy – że właśnie na zakończenie sezonu udało nam się wygrać, ale myślę, że to zwycięstwo było w pełni zasłużone. Cieszę się, że Sławek Olszewski udowodnił, że mogą na niego liczyć. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie nadal będzie u nas występował.
Paweł Nowak (Cracovia): - Zależało mi na tym, aby strzelić i wreszcie się przełamać. Statystyki w tym sezonie mam marne - ta bramka na pewno jest dla mnie pocieszeniem. Motywacja? Jest nią dla nas premia za wygrany mecz. To jest w końcu mecz ligowy i niepoważnym z naszej strony byłoby myślenie o wszystkim, tylko nie o meczu. Co do samego spotkania, to nie było jakiejś szczególnej motywacji z naszej strony. Tak samo przebiegały przygotowania do meczu np z Lechem. Oczywiście, na derby motywujemy się jeszcze bardziej.
Przemysław Kulig (Cracovia): - Żałuję, że nie zdobyłem drugiego gola, bo okazję miałem wyśmienitą. Krzysiek Radwański wrzucił super piłkę z prawej strony, a ja mogłem w sumie ją jeszcze przyjmować i dopiero wtedy uderzyć. Cieszę się jednak z tego jednego trafienia. Mam nadzieję, że nie jest to mój ostatni gol w Cracovii. Chciałbym tutaj zostać, ale nie ode mnie wszystko zależy.
Dariusz Kłus (Cracovia): - Jak padł gol? Nie pamiętam kto mi podawał, tak szybko się wszystko działo, ale był to chyba Tomek Moskała, tak na 90 procent. W ostatnich meczach miałem przynajmniej po jednej dobrej, albo nawet bardzo dobrej, okazji do zdobycia gola. Żartowałem nawet z tego, że jak nie wpada to nie wpada - takie jest życie. Dzisiaj się udało, ale szkoda, że akurat padło na Odrę. Jest to klub, którego wyniki zawsze śledzę, bo występowałem tam wcześniej i mam do niego szacunek. Najważniejsze teraz jest jednak dobro Cracovii.