Maciej Skorża (Wisła Kraków): - Był to bardzo trudny mecz dla nas. Jagiellonia ma bardzo ciekawą drużynę, która potrafi utrzymać długo piłkę. Szczególnie druga linia tego zespołu to zawodnicy, z których każdy wie co z piłką zrobić i jak na polską ligę jest to spora siła. Wiedzieliśmy, że trener ustawi drużynę pod Tomka Frankowskiego i pod Grosika. Staraliśmy się wybić te atuty gospodarzom, praktycznie w pierwszej połowie udawało się nam to dobrze, w drugiej już w pierwszej akcji, gdzie Grosicki wyszedł sam na sam to była nasza nieuwaga i strata w środkowej strefie piłki. Tam o nieszczęście było łatwo, aczkolwiek na szczęście dla nas Kamil tej sytuacji nie wykorzystał. Wydaje mi się, że w pierwszej połowie Wisła grała lepsza piłkę, byliśmy drużyna bardziej ułożoną. W drugiej połowie tego nam zabrakło, wdarło się trochę chaosu w nasze poczynania, zbyt mało sytuacji stworzyliśmy do strzelenia bramek. Każda drużyna w tym meczu miała swoje sytuacje, drużyna Jagiellonii po rzucie rożnym, my natomiast po strzale Jirsaka, kiedy to piłka odbiła się od słupka i niestety nie wpadła do bramki. To był mecz naprawdę dużej walki, a w Białymstoku jest bardzo trudno o dobry wynik. Trzeci raz tutaj graliśmy za mojej kadencji. Dwa razy co prawda wygrywaliśmy, ale za każdym razem byłby to bardzo ciężkie mecze. Dlatego też można było przewidzieć, że my dzisiaj jakoś wyjątkowo dużo sytuacji nie stworzymy pod bramką Jagiellonii, natomiast liczyłem mimo wszystko na to, że nasza siła ofensywna będzie mocniejsza. Poza kilkoma sytuacjami na początku meczu gra nam się nie układała tak jakbyśmy tego sobie chcieli. Myślę, że remis jest wynikiem zasłużonym dla obu drużyn. My oczywiście liczyliśmy na trzy punkty oraz na to, że przełamiemy naszą niemoc strzelecką, ale tak się nie stało. Mamy tylko remis w Białymstoku i czekamy na pierwszą zdobytą bramkę.
Michał Probierz (Jagiellonia Białystok): - Zdawaliśmy sobie sprawę, że początek będzie bardzo trudny i zespól Wisły ruszy na nas pressingiem. To się potwierdziło, zespół zagrał od początku bardzo agresywnie i my przez pierwsze 25 minut byliśmy zespołem, który nie potrafił się utrzymać przy piłce, a Wisła stworzyła sobie kila groźnych akcji. Z czasem to się wyrównało i potrafiliśmy się dłużej utrzymać przy piłce. Kluczowe jednak było 25 minut drugiej połowy. Z takim przeciwnikiem jak Wisła tyle dogodnych sytuacji nie często się zdarza i trzeba zdobyć jakąś bramkę, a w 85 minucie mogliśmy wrócić z dalekiej podróży i nie mieć tego punktu, który dla nas mimo wszystko jest ważny, bo może być nawet na wagę utrzymania w ostatecznym rozrachunku. Cały czas pamiętamy, że mamy -10 punktów i musimy to odrabiać, a zespoły z dołu tabeli wygrywają. Teraz przed nami Puchar Polski a później kolejny ciężki mecz z Lechem, ale jeżeli zespół dalej będzie grał z takim zaangażowaniem i na takim poziomie sportowym to możemy spokojnie o to utrzymanie walczyć.