Piłkarze Odry nie popadają w hurraoptymizm

Odra Wodzisław znakomicie rozpoczęła wiosnę w ekstraklasie. Drużyna, którą zimą wielu spisało na straty, nie przegrała do tej pory żadnego spotkania. Podopieczni Marcina Brosza po remisie z Lechią Gdańsk, pokonali kolejno Legię Warszawa i Piasta Gliwice, odbijając się tym samym od przysłowiowego dna.

Domowe starcie z Piastem miało dla Odry ogromne znaczenie. Wodzisławianie stanęli przed szansą wyprzedzenia w tabeli lokalnego rywala. Po miesiącach spędzonych na ostatnim miejscu w ligowej hierarchii, mogli realnie myśleć o awansie na wyższą pozycję. Cel osiągnęli, ale przed nimi jeszcze długa droga. - Wygraliśmy bardzo ważne starcie, ale nie możemy zapominać, że dla nas każde kolejne spotkanie będzie o życie. Cieszy fakt, że w trzech trudnych meczach udało się nam zdobyć siedem punktów, ale jeszcze sporo kolejek ekstraklasy przed nami, więc musimy zachować spokój i twardo stąpać po ziemi. Jeszcze Odra się nie utrzymała - studził optymizm pomocnik Odry, Marcin Malinowski.

W szeregach wodzisławian mają powody do zadowolenia. Niejako grają na nosie tym, którzy nie dawali im żadnych szans na utrzymanie. - Jest się z czego cieszyć. Wielu spisało już nas na straty, a my na przekór wszystkim robimy swoje - powiedział zadowolony "Malina".

Odra na wiosnę jest zupełnie innym zespołem. Gra bardzo pewnie w defensywie, o czym najlepiej świadczy fakt, że w trzech ostatnich meczach nie straciła żadnej bramki. Jeszcze nikt nie znalazł sposobu na pokonanie Arkadiusza Onyszki.- Wcześniej brakowało nam tego spokoju w tyłach. Wszyscy pamiętają jak było. Zazwyczaj po pierwszych 15 minutach mecz się dla nas kończył, bo przegrywaliśmy 0:1, a nawet 0:2. Na pewno spora w tym zasługa Arka, ale nie można zapominać, że cała drużyna broni i cała atakuje. Mam nadzieję, że nasza passa bez straconej bramki będzie trwała bardzo długo - zakończył pomocnik ekipy z Wodzisławia.

Komentarze (0)