Do końca sezonu pozostały dwa miesiące, a w tym czasie nie ma przerwy na mecze reprezentacji. - Nie zostało dużo czasu. Będę musiał działać szybko, ale z rozwagą - mówi "Henry".
W poniedziałek Kasperczak nie poprowadził jeszcze treningu Białej Gwiazdy. W tym dniu zajęcia koordynował Rafał Janas, asystent Macieja Skorży. W czasie kiedy piłkarze trenowali, Skorża spotkał się z dziennikarzami. Z kolei Kasperczak, którego przedstawiono mediom o godzinie 17. odbył z zespołem jedynie powitalną rozmowę. We wtorek nad ranem wiślacy wyruszyli w podróż do Gdańska. Dopiero na Wybrzeżu Kasperczak przeprowadzi pierwszy trening z drużyną, a w środę zaliczy ponowny debiut na ławce trenerskiej Wisły. Po meczu REMES Pucharu Polski w Gdańsku będzie miał natomiast jedynie dwa dni na przygotowanie zespołu do pojedynku z Lechią w 21. kolejce ekstraklasy, a trzy dni później Wisłę czeka rewanż w ćwierćfinale krajowego pucharu.
- Wiem, że w tej chwili sytuacja kadrowa jest dosyć trudna. Wiem, że niektórzy zawodnicy mają nowe dolegliwości. Małecki i Issa Ba mają problem. Są też inni, którzy mają dłuższe przerwy, jak Cleber, Gołoś, Garguła, Singlar - analizował stan zespołu Kasperczak. Z czasów, gdy po raz pierwszy prowadził krakowian teraz zastał w szatni kilka znajomych twarzy: - Przeszłością się nie żyje. Oni są starsi o pięć, sześć lat. Muszę zobaczyć jak się prezentują. Poza tym tych zawodników nie zostało dużo. Jest Głowacki, Jop, Brożkowie. Mączyński czy Małecki to byli wtedy trampkarzami.
Wisła w trzech pierwszych wiosennych meczach zdobyła zaledwie jeden punkt, ale równie niepokojąca była skuteczność krakowian, którzy w tych spotkaniach ani razu nie trafili do siatki rywali. Kasperczak podkreślił, że poprawa gry ofensywnej jest jego pierwszym zadaniem. - Trzeba wykorzystać wszystkie predyspozycje indywidualne zawodników. Kiedy byłem w Wiśle, to strzelali mi na zawołanie. Jak byłem w Górniku, to płakałem, bo tyle było okazji, a nikt nie mógł strzelić. Na pewno będę pracował dużo nad kombinacjami ofensywnymi: skutecznością, konstrukcją gry i wykańczaniem - tłumaczy doświadczony szkoleniowiec.
Maciej Skorża podczas pracy w Wiśle nie był często krytykowany przez komentatorów, ale jedno mu zarzucano - taktykę gry z jednym tylko napastnikiem. Kasperczak dał się poznać jako szkoleniowiec hołdujący ustawieniu 4-4-2 lub 4-3-3. Czy Wisła porzuci schemat 4-5-1? - System jest dobry, kiedy jest dobrze wykonany. Muszę porozmawiać z chłopakami, poczuć co myślą, bo to oni są wykonawcami. Muszę mieć argumenty, żeby na jakiś system postawić. Oni potrafią grać 4-4-2, 4-3-3, diament też potrafią - odpowiada Kasperczak.
O potędze "Wisły 2002-2004" świadczyła gra napastników - Macieja Żurawskiego, Tomasza Frankowskiego i Marcina Kuźby. Teraz Kasperczak będzie miał do dyspozycji w pierwszej linii Pawła Brożka, Patryka Małeckiego, Rafała Boguskiego i Georgija Christowa. Jak wypada ich porównanie z "Władcą muraw" i "Łowcą bramek"? - Nie będziemy ich porównywać. Jak ja mogę ich porównać? Mogę ich ocenić dopiero po jakimś czasie. Każdemu dam możliwość grania i wykazania się umiejętnościami. Liczę na to, że zareagują i przyjmą to, co zaproponuję - argumentuje "Henry".