Wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku - wypowiedzi po meczu Zagłębie Sosnowiec - Pogoń Szczecin

Pogoń Szczecin ograła w meczu wyjazdowym Zagłębie. Trzybramkowa zaliczka wydaje się być niemal niemożliwą do roztrwonienia. Obaj trenerzy przyznali, że przebieg gry nie zapowiadał tak wysokiego zwycięstwa gości

Piotr Mandrysz (trener Pogoni): Myślę, że byliśmy świadkami ciekawego, na pewno zaciętego spotkania, w którym wynik końcowy nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Różnica między zespołami z wyższej i niższej klasy jest taka, że my dzisiaj z zimną krwią wypunktowaliśmy przeciwnika. Pozwoliliśmy się mu wyszumieć. Nie straciliśmy bramki dzięki bardzo dobrej dyspozycji Radka Janukiewicza, który trzykrotnie zachował się perfekcyjnie. Sytuacje, które mieliśmy dobiły zespół gospodarzy. Bardzo się cieszę, że spotkanie odbyło się w sportowej, kulturalnej atmosferze, chociaż wiem o tych animozjach między kibicami Pogoni i Zagłębia. Reasumując, to jest pierwsze spotkanie. Cieszymy się z tego, że wypracowaliśmy naprawdę dużą, trzybramkową zaliczkę. Jest ona duża, ale na pewno w spotkaniu rewanżowym nie zlekceważymy przeciwnika. Nie ma co ukrywać, że w tej sytuacji nasze szanse na awans do półfinału wzrosły znacznie i mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu stanie się to faktem.

Piotr Pierścionek (trener Zagłębia): Spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie. Nasi kibice stanęli na wysokości zadania, jak zawsze zresztą. Żałuję, że my, jako zespół nie potrafiliśmy odwdzięczyć się dobrym wynikiem, bo trzeba przyznać, że nie zasłużyliśmy na taką wysoką porażkę. Przewaga Pogoni polegała na tym, że nas wypunktowała. Możemy się wstydzić wyniku, natomiast gry, zaangażowania, woli walki, ambicji na pewno nie. Cóż, piłka jest niesprawiedliwa. Zagłębie się wyszumiało, a Pogoń zaczęła strzelać bramki. Różnica była jeszcze taka,że trener Mandrysz wpuścił dwóch zawodników i strzelili bramki, natomiast my robiąc zmiany strzaciliśmy troszkę koncept gry i nie pomogły nam. Tym wynikiem ustaliliśmy poniekąd priorytety, jakie będą obowiązywały na rundę jesienną. Pojedziemy do Szczecina, będziemy się starali zaprezentować jak najlepiej, ale najważniejsza dla nas jest liga i cała przyszłość klubu jest uwarunkowana wynikiem w rozgrywkach drugoligowych.

Tomasz Łuczywek (obrońca Zagłębia): Pierwsza połowa świetna w naszym wykonaniu, zabrakło tylko bramki, bo stworzyliśmy kilka dogodnych sytuacji. W pozostałych meczach pucharowych z pierwszoligowcami otwieraliśmy wynik meczu. Dawało nam to przewagę psychiczną nad drużyną przeciwną. W tym meczu nie strzeliliśmy bramki w pierwszej połowie i wydaje się, że to dało Pogoni zwycięstwo, które było jednak za wysokie. Nie przywykliśmy do straty bramki na swoim boisku i to stworzyło problem. Później chcieliśmy szybko wyrównać, odkryliśmy się i stworzyliśmy pole do popisu dla Pogoni, a że jest to drużyna klasowa, to wykorzystała nasze błędy. Mam nadzieję, że zareagujemy pozytywnie na ten wynik. W sobotę czeka nas arcyważny mecz w lidze i on będzie najważniejszy.

Mikołaj Lebedyński (napastnik Pogoni): Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była przeciętna, ale puchar rządzi się swoimi prawami. Zagłębie wcześniej wyeliminowało zespoły pierwszoligowe, także nikt z nas nie myślał, że tu będzie łatwo. Bramki to nie tylko moja zasługa. Wszedłem z ławki na podmęczonego rywala, także miałem ułatwione zadanie. Znalazłem się w dobrym miejscu w dobrym czasie. Najważniejsze są te trzy bramki i dobra zaliczka przed rewanżem, choć na pewno nie możemy jeszcze myśleć o półfinale, bo to jest piłka i różne sytuacje się zdarzają.

Dżenan Hosić (obrońca Zagłębia): Graliśmy dobrze przez godzinę. Zaważyły indywidualne błędy. W poprzednim meczu zagraliśmy bardzo dobrze, skutecznie, strzeliliśmy wszystko co mieliśmy. Teraz w pierwszych 10. minutach mieliśmy kilka okazji i nie zdobyliśmy bramki, a w piłce jest tak, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Nie baliśmy się tego przeciwnika. Po straconej bramce za bardzo się otworzyliśmy i zaczęliśmy atakować, żeby jakoś wyrównać. W meczu pucharowym, nawet jeśli przegrasz 1:0, to masz jeszcze drugi mecz, a teraz jest 3:0 i będzie to bardzo trudno odrobić.

Komentarze (0)