Sergejs Kożans dla SportoweFakty.pl: Będę zadowolony, jeżeli awansujemy do półfinału

Środkowy obrońca Lechii Gdańsk - Sergejs Kożans w meczu z Wisłą Kraków zapisał się w pamięci kibicom przede wszystkim obroną piłki z pola bramkowego, którą do bramki posyłał Paweł Brożek. Łotysz wypowiedział się po spotkaniu.

- Obrońca czasem musi być bramkarzem i go asekurować. To siedzi w głowie i jeżeli taka piłka jeszcze kiedyś będzie leciała, to znów postaram się podobnie zachować - powiedział o sytuacji z pierwszej połowy Sergejs Kożans, którego Lechia ostatnią bramkę straciła na początku meczu ze Śląskiem. - Jeżeli zagraliśmy na zero, to znaczy że obrona grała normalnie. Zawsze można lepiej. Naszym zadaniem było przede wszystkim nie stracić bramki, a także stworzyć sytuacje w kontratakach, aby mieć sytuacje podbramkowe. Cieszymy się, że nie straciliśmy bramki z Wisłą i jedziemy do Krakowa osiągnąć swój cel i awansować do półfinału - dodał Łotysz.

Wszystkie drużyny z góry tabeli tracą punkty, niejednokrotnie przegrywają. Lechia jak na razie zremisowała trzy spotkania, a jedno wygrała. Czy to oznacza, że coraz śmielej gdańszczanie pukają do czołówki? - Mamy przed sobą trzy ciężkie mecze i one pokażą w jakiej jesteśmy formie. Jeżeli zagramy dobrze dwa czekające nas mecze z Wisłą i jeden z Legią, to możemy pójść do góry - skomentował Sergejs Kożans.

Czy remis z Wisła zadowala Kożansa? - Ja będę zadowolony, jeżeli awansujemy do półfinału Pucharu Polski - powiedział Łotysz, przed którym przed wtorkowym meczem pucharowym jeszcze mecz ligowy. Który jest ważniejszy? - Jedziemy do Krakowa i mamy dwa mecze. Każdy najbliższy mecz jest najważniejszy. W tym momencie myślę już tylko o lidze. Po sobotnim spotkaniu będę myślał o pucharze - oświadczył zawodnik pozyskany ze Skonto Ryga, który wytłumaczył też sytuację logistyczną Lechii Gdańsk. - Jedziemy do Krakowa w piątek, w sobotę i we wtorek gramy mecze, a w międzyczasie trenujemy. Do Gdańska wracamy w środę rano - opisał Kożans w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Źródło artykułu: