Kasperczak: Nie będzie wielkich zmian

W sobotę krakowska Wisła po raz drugi w ciągu trzech dni zmierzy się z Lechią Gdańsk. Po bezbramkowym remisie w pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu REMES Pucharu Polski w Gdańsku, tym razem obie drużyny zmierzą się w ramach 21. kolejki ekstraklasy.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Mecz w Gdańsku był powtórnym debiutem Henryka Kasperczaka na ławce trenerskiej Białej Gwiazdy. W sobotę pierwszy raz po zastąpieniu Macieja Skorży z kolei będzie miał okazję zaprezentować się wiślackiej publiczności.

W pucharowym spotkaniu z biało-zielonymi Kasperczak dokonał dwóch istotnych korekt w składzie drużyny w porównaniu z taktyką stosowaną przez Skorżę. Po pierwsze, wrócił do gry dwójką napastników. Po drugie, Piotra Brożka przesunął na lewą pomoc, a na jego miejsce w obronie desygnował Juniora Diaza. Przed kolejnym spotkaniem doświadczony szkoleniowiec nie przewiduje jednak kolejnych rotacji. Powód? Nie ma za bardzo w czym wybierać.

- Ten układ był już sprawdzany. Ta próba nie wyszła najgorzej, więc myślę, że będę kontynuował. Oczywiście z wymogiem lepszej gry, bo i Diaz, i Piotrek Brożek mogą grać lepiej. W przodzie na pewno będę grał dwójka napastników. Mam ich w składzie czterech: Patryk Małecki, Paweł Brożek, Rafał Boguski i Georgij Christowi. W pomocy mam tylko jednego więcej pomocnika po przekwalifikowaniu Piotra Brożka. Łobodziński nie jest w tej chwili w stu procentach dyspozycji fizycznej. Kirmowi brakuje świeżości, dynamiki i trzeba to uregulować. Obrońców wiadomo jakich mam. Nie będzie więc wielkich zmian - tłumaczy Kasperczak.

W porównaniu do środowego spotkania do kadry meczowej Wisły wracają Patryk Małecki, Issa Ba i Mariusz Jop. - Małecki i Ba na pewno pojawią się na boisku - zdradził "Henry".

Co zrozumiałe, po trzech dniach pracy z zespołem Kasperczak na pewno nie wyeliminuje największego problemu Wisły od kilku miesięcy - skuteczności. Mistrzowie Polski, którzy zawsze słynęli z efektownej i efektywnej gry, w ostatnich 10 spotkaniach bramki zdobywali tylko w czterech grach. Mimo że także w Gdańsku nie udało im się trafić do siatki rywali, Kasperczak wydaje się ze spokojem patrzeć w przyszłość: - Mogę bardzo optymistycznie podejść do tego zagadnienia. Są okazje i trzeba je tylko skonkretyzować. Taki Paweł Brożek robi wszystko, by tą skuteczność osiągnąć. Nie można negatywnie reagować do osoby takiej jak Paweł. Trzeba mu zaufać, ale on też musi pokazać, że chce. Musi - jak ja to mówię - zareagować pozytywnie. Wcześniej miałem cudownych napastników, dobrych innych zawodników, a były okresy, że też nie mieli skuteczności. Duży problem mamy w konstruowaniu akcji. Szczególnie dotyczy to gry skrzydłami, zagrywania piłek prostopadłych. Tak się dzieje, kiedy drużyna ma sytuacje i nie wykorzystując ich, traci pewność.

Na razie Kasperczak nie miał wiele czasu na poprawę gry drużyny. Przeprowadził z nią dopiero trzy treningi, ale dużo czasu spędził na indywidualnych rozmowach z zawodnikami. Pytał podopiecznych między innymi o to, na jakiej pozycji chcieliby występować: - Próbuję - dużego ryzyka nie biorę - ale czasem trzeba jednego, drugiego zawodnika ustawić na innej pozycji, by wykorzystać jego predyspozycje do skuteczniejszej gry drużyny. Szukam rozwiązań do dwóch elementów: polepszenia jakości fizycznej i polepszenia ustawienia zawodników w stosunku do ich umiejętności techniczno-taktycznych. Chcemy, żeby lepsza była jakość gry i skuteczność. Nie śpieszę się z tym, ale wiem, że do końca sezonu zostało 10 kolejek i trzeba zdobyć mistrzostwo.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×